Kardynał Karol Józef Wojtyła stałby się najszybciej kanonizowanym świętym czasów nowożytnych, bez trudu pobijając rekord Josemarii Escrivá, zmarłego w 1975 roku założyciela Opus Dei, któremu droga do świętości zajęła długie 27 lat. Cud, który umożliwi kanonizację Jana Pawła II, został zaaprobowany przez konsultę medyczną przy Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Teraz pozostaje nam tylko poczekać na ocenę teologów, którzy muszą zaświadczyć o interwencji Karola Wojtyły w tym cudownym zdarzeniu, oraz na osąd kardynałów, którzy muszą uznać to zaświadczenie, co będzie skutkować podpisaniem dekretu przez papieża Franciszka. Przepisy kanonizacyjne wymagają, żeby Kościół poświadczył jeden cud na potrzeby procesu beatyfikacji i kolejny na rzecz kanonizacji świętego. Jan Paweł II został beatyfikowany przez Watykan po tym, jak jego wstawiennictwu przypisano cudowne uzdrowienie francuskiej zakonnicy cierpiącej na chorobę Parkinsona. Szczegóły drugiego cudu utrzymywane są jeszcze w sekrecie, choć mówi się, że chodzi o cudowne ozdrowienie kobiety w wieczór beatyfikacji Jana Pawła II, 1 maja 2011 roku. Można uznać, że rekordowy czas kanonizacji papieża z Polski nie jest sprawą przypadkową, biorąc pod uwagę jego wpływ, jaki wywarł nie tylko na Kościół, ale na cały świat.
Jan Paweł II pozostawił trwały ślad po sobie. W sposób szczególny, podczas swojego pontyfikatu, odniósł się do kultu Bożego Miłosierdzia, który dzięki papieżowi stał się kultem całego Kościoła, najważniejszym we współczesnej teologii. Kult ten, poprzez św. Faustynę, z Wileńszczyzny, rozlał się na cały świat. To dlatego Wilno było tak bliskie sercu papieża. Wyraził to osobiście podczas swojej wizyty w stolicy Litwy 5 września 1993 r., powiedział m.in.: „Nigdy w życiu nie byłem w Wilnie. Jestem tu po raz pierwszy. Równocześnie można powiedzieć, że przez całe moje życie, przynajmniej od czasu, kiedy doszedłem do świadomości, stale byłem w Wilnie. Byłem w Wilnie myślą i sercem, można powiedzieć całym moim jestestwem, przynajmniej w jakimś jego szczególnym wymiarze. I to mi pozostało również w Rzymie, może nawet jeszcze bardziej".
A co pozostało z nauki wielkiego papieża? Jakie jest jej główne przesłanie? Bez wątpienia jest nim budowanie cywilizacji życia. Ma to szczególne znaczenie teraz, gdy w wielu krajach pojawia się w sferze publicznej debata nad życiem, aborcją czy eutanazją. Na Litwie, dzięki posłom AWPL, temat prawnej ochrony życia poczętego powrócił na forum parlamentu. Od samego początku spotkał się z atakiem liberalnych mediów i libertyńskich polityków. Ale, co jest szczególnie przykre, również ze strony osób uważających się za chrześcijan. A przecież ten, którego okrzyknięto „santo subito", wyraził dość jasno i jednoznacznie pogląd w tej sprawie pisząc w encyklice Evangelium Vitae tak: „W przypadku prawa wewnętrznie niesprawiedliwego, jakim jest prawo dopuszczające przerywanie ciąży i eutanazję, nie wolno się nigdy do niego stosować ani uczestniczyć w kształtowaniu opinii publicznej przychylnej takiemu prawu, ani też okazywać mu poparcia w głosowaniu". Taką naukę słyszymy, ale czy jej słuchamy?
Dr Bogusław Rogalski
Politolog, doradca EKR ds. międzynarodowych w Parlamencie Europejskim
Komentarze
Co tam kilkaset lat, dużo więcej, tysiąc z okładem albo prawie dwa.
Takie pytanie powinno sobie zadać wielu ludzi, także ci, którzy uważają się za wierzących.
"Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi."
Te słowa można dedykować tym, którzy za nic mają naukę Jezusa, Kościoła i wezwania papieża do obrony życia i opowiedzenia się za cywilizacją życia.
no właśnie, jakby spytać zwolenników aborcji czy szanują papieża Polaka, pewnie większość odpowiedziałaby, że tak, ale to taki szacunek bez refleksji, bo jeśli kogoś podziwiamy i szanujemy, powinniśmy brać sobie do serca jego słowa.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.