„Financial Times" informuje, że Komisja Europejska zaproponuje utworzenie stałej straży granicznej i przybrzeżnej UE, która mogłaby przejąć kontrolę nad zewnętrznymi granicami Wspólnoty. Co więcej, ma do tego dochodzić nawet przy sprzeciwie rządu kraju, gdzie takie siły miałyby się znaleźć.
– Komisja Europejska już od dłuższego czasu dąży do likwidacji państw narodowych. Przed referendum o przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej pojawiały się głosy, że Unia może próbować nam ograniczyć suwerenność, a teraz ten czarny scenariusz jest realizowany. Nie dość, że biurokraci chcą jednej prokuratury, wojska, prezydenta, to teraz chcą zabrać kolejny atrybut naszej suwerenności, a więc ochronę granic. To jest o tyle niebezpieczne, że nowy szlak przemytu migrantów, a jestem o tym przekonany, przebiegnie przez granicę polsko-ukraińską. Trasa będzie prowadzić przez Morze Czarne, przez Odessę do Przemyśla. I jestem o tym przekonany, że zacznie się to już wiosną. Jeżeli my będziemy bronić naszej wschodniej granicy jako suwerenne państwo, to nie przepuścimy żadnej osoby, która chce się nielegalnie dostać na nasze terytorium. Jeżeli zajmie się tym Unia Europejska, możemy być pewni, że zaleją nas islamiści.
Co jest podstawą myślenia urzędników z Brukseli, że lepiej zadbają o granice niż państwa narodowe?
– Chęć dominacji nad państwami narodowymi i realizacja utopijnej ideologii jest wielka w środowiskach unijnych. Stąd wcześniej obserwowaliśmy próby przepychania konstytucji. Poszczególne zdrowe państwa bronią się przeciwko temu, ale wiemy, że nasza polityka zagraniczna była zbyt uległa w stosunku do instytucji europejskich. Często byliśmy bezbronni. Mam nadzieję, że teraz to się zmieni i będziemy w stanie oprzeć się zakusom biurokratów z Brukseli.
Jak twierdzi angielska gazeta, Paryż i Berlin uważają, że powołanie europejskiej straży granicznej jest próbą ostatniej szansy, by ocalić strefę Schengen. Do kryzysu strefy nie doszłoby, gdyby nie deklaracje Angeli Merkel o przyjęciu każdej liczby migrantów?
– Polityka kanclerz Merkel jest wyjątkowo szkodliwa dla strefy Schengen, dla całej Europy. Schengen jest bardzo dobrym pomysłem, który realizował idee wolności obywatelskiej. Dzisiaj elity z Berlina i Paryża, wprowadzając w życie swoją szkodliwą politykę, skazują Europę na likwidację tego, co jest dobre. Nie ma więc kryzysu Schengen, jest kryzys polityki Niemiec i Europy.
W Warszawie gościł premier Wielkiej Brytanii David Cameron. Brytyjczycy proponują reformę Unii w kierunku wzmocnienia pozycji parlamentów narodowych. Gdzie to żądanie może znaleźć poparcie?
– Z pewnością jest to kwestia, która znajdzie poparcie w Polsce i na Węgrzech, jak i całej Grupy Wyszehradzkiej. Szansą na przekonanie do tego niezdecydowanych krajów Unii jest to, że głos Londynu jest dobrze słyszalny i traktowany poważnie. To jest także pole dla ministra ds. europejskich Konrada Szymańskiego oraz innych członków rządu, abyśmy uczestniczyli w kampanii reformowania Unii w stronę wolności państw narodowych. Z pewnością parlamenty narodowe zdemokratyzują moloch europejski, który ma niewiele wspólnego z ideą, która przyświecała jego powstaniu. Współpraca z Londynem w tej kwestii jest tym polem, który polska dyplomacja musi wykorzystać.
Może warto by rozważyć zaciśnienie współpracy między Grupą Wyszehradzką a Wielką Brytanią także w innych dziedzinach funkcjonowania Unii?
– Oczywiście jest Grupa Wyszehradzka i Wielka Brytania, ale także Dania czy Finlandia. Narody Europy budzą się. Środowiska konserwatywne w Polsce od dłuższego czasu cechował eurorealizm. Mówiliśmy o zalewie Europy przez islam i to się dokonuje, a czego szczególnym dowodem są wydarzenia w Paryżu. Mówiliśmy o potrzebie obrony naszej waluty narodowej – złotego, to się stało, i dzięki temu kryzys nie był dla nas aż tak bolesny. To oczywiście nie podoba się w Berlinie, Paryżu i Brukseli, ale tego powinniśmy bronić. Jeszcze Bruksela wszystkiego nie zabrała, dlatego trzeba szukać porozumienia z każdym, który widzi zagrożenia płynące z dominacji ośrodków europejskich nad narodami.
Wielką Brytanię czeka referendum w sprawie dalszego członkostwa w Unii. Wyobraża Pan sobie Wspólnotę bez Brytyjczyków?
– Wyobrażam sobie Europę wolnych narodów, które ze sobą współpracują. Możliwa jest również Europa, która wróci do swoich korzeni, a więc oparta na wartościach chrześcijańskich, w centrum której jest rodzina, która broni życia. Taka Europa nie promuje zboczeń seksualnych. Widzę Europę bez zbędnej biurokracji, która zapewnia wolny handel. Dlatego trzymam kciuki za Brytyjczyków. Liczę także na inne wolne narody w Europie jak chociażby Węgrzy. To jest przyszłość obrony Europy.
Dziękuję za rozmowę.
Komentarze
Jeśli w referendum w Wielkiej Brytanii, które ma się odbyć w 2017 roku, mieszkańcy zdecydują o wystąpieniu z Unii Europejskiej, to proces rozpadu wspólnoty zdecydowanie przyspieszy i szybko może być pozamiatane.
podziwiam wytrzymałość ludzi, a może to zniechęcenie?
do czego musi dojść, by ludzie wyrwali się z leniwego uśpienia i zaprotestowali przeciw panoszeniu się durnych biurokratów...
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.