Urodził się on 7 IV 1876 r. jako syn Aleksandra i Krystyny z Suboczów w miejscowości Pociszki w parafii Hoduciszki w powiecie święciańskim. Uczył się w Seminarium Duchownym w Wilnie, skąd został wysłany na dalsze studia do Akademii Duchownej w Petersburgu. Tam uzyskał stopień magistra teologii i 14 III 1903 r. przyjął święcenia kapłańskie. Przez rok był wikariuszem w parafii ostrobramskiej (św. Teresy) w Wilnie, a w latach 1904-1917 był profesorem Seminarium Duchownego w Wilnie. Wykładał dogmatykę, liturgikę i język polski. Był też ceremoniarzem katedralnym.
Od 1917 do 1927 r. był proboszczem parafii farnej (św. Ksawerego) w Grodnie i dziekanem dekanatu grodzieńskiego. W okresie odradzającej się Rzeczypospolitej był prezesem Ziemi Grodzieńskiej i senatorem. Wydawał w Grodnie w latach 1921-1923 „Miesięcznik Kapłański", pismo Związku Kapłanów bł. Andrzeja Boboli w diecezji wileńskiej. Było to czasopismo przeznaczone głównie dla kapłanów Grodzieńszczyzny.
Arcybiskup Romuald Jałbrzykowski w 1927 r. ściągnął go do Wilna, zamianował kanonikiem gremialnym Kapituły Bazyliki Metropolitalnej Wileńskiej, wiceoficjałem Sądu Arcybiskupiego i redaktorem „Wiadomości Archidiecezjalnych Wileńskich". W związku z przygotowywaniem synodu archidiecezjalnego w 1929 r,. arcybiskup zamianował go promotorem tegoż synodu, który odbył się w 1931 r. W następnym roku ks. Żebrowski uchwały synodu wydał drukiem pt. „Synodus Archidioecesana Vilnensis (...)". Trzeba podkreślić, że tom tych uchwał synodalnych i praktycznych załączników był świetnie przygotowany i przez wiele lat służył kapłanom jako ważna pomoc w pracy duszpasterskiej.
Ksiądz Józef Obrembski napisał o nim, że „Słynął jako wybitny kaznodzieja i pracował w szkolnictwie z Ks. Pawłem Bekiszem. Mieszkał, o ile pamiętam, przy zaułku Bernardyńskim, miał obszerne mieszkanie dobrze urządzone. Przyjmował często ważniejszych gości z zagranicy. Miał dobrze opanowane języki: łacinę, francuski, rosyjski. Posiadał olbrzymią bibliotekę. Książka była jego wiernym przyjacielem." W szkołach nie pracował, ale był wizytatorem szkół na całą archidiecezję.
W czasie wojny dzielił los prześladowanej ludności i duchowieństwa. Niemcy wyrzucili go ze swego mieszkania i odtąd mieszkał przy kościele Wszystkich Świętych. Przemawiał na pogrzebie zmarłego w lutym 1940 r. biskupa sufragana Kazimierza Michalkiewicza i z ambony w katedrze powiedział: „Ekscelencjo, Biskupie Kazimierzu, urodziłeś się w niewoli i umarłeś w niewoli".
Dnia 3 III 1942 r. został aresztowany i umieszczony w więzieniu na Łukiszkach. Zdążył wziąć jedną książkę w języku francuskim. Po wejściu do celi więziennej zobaczył, że nie było w niej nic, tylko wilgotne ściany i posadzka. Otworzył książkę i czytał: „gdziekolwiek będziesz – w domu czy w więzieniu – nie trać czasu". Rozpoczął więc 10-dniowe rekolekcje. Po czterech dniach pobytu w więzieniu wrzucono mu podarty siennik.
Z więzienia zwolniono go 29 III 1942 r. Przez krótki czas przebywał w Pikieliszkach przy kaplicy, a potem wrócił do plebanii Wszystkich Świętych. Po wywiezieniu abp. Jałbrzykowskiego z Wilna do Wiłkowyszek rządy objął jako administrator apostolski abp Mieczysław Reinys. Urządził on ingres do katedry i zajął miejsce na tronie arcybiskupów wileńskich. Ks. Żebrowski wystosował wówczas protest, zarzucając łamanie przepisów prawa kanonicznego. Za to został zasuspendowany na pół roku od głoszenia kazań. Po odwołaniach do Rzymu Stolica Apostolska przyznała rację ks. Żebrowskiemu, a ponadto zarzucono Reinysowi, że nieprawnie usunął z kalendarza liturgicznego „patronów polskich", a z Litanii Loretańskiej wezwanie „Królowo Korony Polskiej".
W listopadzie 1944 r., po śmierci ks. dziekana i proboszcza w Turgielach, Leonarda Rodziewicza, abp Jałbrzykowski zamianował go dziekanem i proboszczem turgielskim. Miał już prawie 70 lat. Sprawy parafialne zlecił wikariuszowi ks. Józefowi Obrembskiemu, a sam pomagał w czym mógł.
Ks. Obrembski wspominał go jako człowieka bardzo uporządkowanego. Rano odmawiał pacierze kapłańskie, potem nowennę, odpowiednią do czasu liturgicznego. Msza św., adoracja Najświętszego Sakramentu, konfesjonał. Posługę w konfesjonale traktował jako bardzo ważny obowiązek kapłański i spowiadał bardzo uważnie, około 12 osób na godzinę. Codziennie odprawiał Drogę Krzyżową. Po śniadaniu studiował teologię i prawo kanoniczne, a wieczorem oddawał się literaturze pięknej. Trylogię Henryka Sienkiewicza podobno przeczytał 19 razy.
Co dwa tygodnie się spowiadał. Popierał nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego. On też formował kandydatki do Zgromadzenia Jezusa Miłosiernego. Przed niedzielą przewodnią urządzał z ks. Obrembskim triduum z licznym udziałem parafian. Przed obrazem Miłosiernego Zbawiciela przy bocznym ołtarzu często odprawiał Mszę Świętą, na prośbę parafian, najczęściej w intencji kapłanów.
Ks. Obrembski wspomina, że ile razy wchodził do pokoju ks. dziekana, mówił: „To Ksiądz Prałat znów czyta!" i zawsze była ta sama odpowiedź: „Bo widzita, kto nie ma swojego rozumu, musi żyć cudzym".
W Turgielach ks. Żebrowski pracował do 2 II 1950 r. Tego dnia władze sowieckie usunęły z parafii i proboszcza, i wikariusza. Ks. Obrembski otrzymał wówczas od bp. Kazimierza Połtorokasa skierowanie na wikariusza do Mejszagoły, natomiast ks. prałata Żebrowskiego przyjął życzliwie na plebanię do Ejszyszek ks. Eugeniusz Zasztowt. Tu udzielał się w pracy duszpasterskiej. Stąd jeździł do Wilna i wygłosił w 1953 r. kazanie w kościele św. Piotra i Pawła na smutnej uroczystości przeniesienia do tej świątyni relikwii św. Kazimierza z zamkniętej przez władze sowieckie katedry.
Przed połową sierpnia 1953 r. ks. Żebrowski przybył do Mejszagoły. Był tu krótko. Jeszcze w uroczystość Wniebowzięcia NMP celebrował sumę. Natomiast w niedzielę, 6-go września tego roku, czuł się źle, ale w kościele, siedząc, przed sumą erygował kanonicznie stacje Drogi Krzyżowej. Wziął różaniec do rąk i zanim rozpoczęła się Msza św. o godz. 11.00 skonał na fotelu. Tu otrzymał jeszcze Sakrament Namaszczenia. U spowiedzi był poprzedniego dnia.
Uroczystościom pogrzebowym w dniu 8 września przewodniczył bp Kazimierz Połtorakas. Pochowany został przy kościele w Mejszagole. Ks. Obrembski napisał, iż „Tak zakończył życie czciciel Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie i Drodze Krzyżowej, ufny w Miłosierdzie Boże."
Ks. Tadeusz Krahel
Rota
Komentarze
Jan
"Ks. Obrembski wspomina, że ile razy wchodził do pokoju ks. dziekana, mówił: „To Ksiądz Prałat znów czyta!" i zawsze była ta sama odpowiedź: „Bo widzita, kto nie ma swojego rozumu, musi żyć cudzym"
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.