Osoba w wieku dziewięćdziesięciu lat może spojrzeć na przeszłość, zreflektować się nad byłymi dziejami. Osoba starsza sama sobie jest godna szacunku, chociażby ze względu na to, że dożyła tak sędziwego wieku. Właśnie 15 sierpnia br. jubileusz 90-lecia urodzin świętował mieszkaniec Niemenczyna Walenty Lipski.
Wspomnienia z dzieciństwa
Walenty Lipski urodził się 15 sierpnia 1934 roku w niezamożnej rodzinie Bolesława i Weroniki. Ojcowizna znajdowała się we wsi Okowity, niedużej wsi w dawnej gminie wiejskiej Niemenczyn, składającej się zaledwie z siedmiu domostw. Rodzina była wielodzietna. Walenty był trzecim dzieckiem. Miał starszego brata i siostrę oraz dwie młodsze siostry.
II wojnę światową przeżył jako dziecko. Wspomnieniami z tego okresu podzielił się z autorem artykułu. Tak na przykład, wspomniał o Niemcu, który miał dwa pistolety i prowadził dwudziestu więźniów – radzieckich żołnierzy. „Pamiętam, że w niemieckich wojskach byli również Francuzi, którzy – jak mówili ludzie – żywili się żabami i kotami. Słuchając opowieści o tym, swego kota schowałem do piwnicy” – wspomina pan Walenty.
We wspomnieniach z lat dziecinnych utkwił również koń sąsiada. Wspomina, że będąc małym dzieckiem właził na kamień, aby następnie dosiąść tego pięknego ogiera. A koń spokojnie wiózł go do stodoły.
Panoszenie się wilków
Pan Walenty nauki początkowe zdobywał w czteroletniej szkole w Tatarańcach, w dawnej gminie wiejskiej Niemenczyn. Do szkoły szło się obok dwóch stawów i lasu, w którym często można było spotkać wilków. W szkole nauczyciele często się zmieniali. Język wykładowy w szkole zależał od nauczyciela. W jakim języku rozmawiali nauczyciele, w takim języku nauczali dzieci. Pan Walenty zapamiętał tylko nauczycielkę o imieniu Birutė, którą, niestety, zagryzły wilki. Wilki na tyle się panoszyły, że nawet myśliwi się ich obawiali. Pewnego razu mieszkający w Tatarańcach myśliwy nawet ukrył się przed nimi na dachu, a tymczasem wilki mu psa zagryzły.
Po ukończeniu szkoły w Tatarańcach uczęszczał do Szkoły Średniej w Niemenczynie. W piątej klasie nauki pobierał w języku polskim, ale już od szóstej klasy – w języku rosyjskim. Nie było wówczas w Niemenczynie możliwości uczyć się w języku polskim. Możliwość taka była tylko w gimnazjach wileńskich. Szkołę w Niemenczynie ukończył w 1954 roku. W promocji było zaledwie 11 uczniów.
Kara za obrazy
Podczas rozmowy Pan Walenty wspomniał również o pewnym głośnym wypadku. Absolwent szkoły w Niemenczynie, pochodzący z okolic Rzeszy, niejaki Zenon Żukowski, pięknie malował. Stworzył on grupę z czterech utalentowanych malarsko osób. Pewnego razu mieszkańcy Niemenczyna i okolic na drzewach ujrzeli zawieszone obrazy przedstawiające idącego Józefa Piłsudskiego i Josifa Stalina ciągnącego wóz. Młodzi malarze za te obrazy zapłacili wysoką cenę – trafili do więzienia.
Dyrektor szkoły Włodzimierz Czeczot próbował różnymi sposobami nakłonić młodzież szkolną do wstąpienia do komsomołu. Tak na przykład klasę pana Walentego celowo przetrzymywał w szkole do późnego wieczora. Młodzież jednak nie nudziła się wcale. Urządziła sobie potańcówkę, przygrywając sobie do tańca na różnych instrumentach.
Królowa z wizytą na statku
Po ukończeniu szkoły czekała służba w wojsku. Pan Walenty służył w marynarce wojennej. Podczas służby wojskowej odbył podróż do Danii i Wielkiej Brytanii. Miał również okazję zobaczyć królową Elżbietę, która odwiedziła ich okręt.
Po odbyciu służby wojskowej Pan Walenty założył rodzinę. Z żoną Jewgieniją doczekali się trójki dzieci – Władysława, Waldemara i Anny.
Mimo sędziwego wieku pan Walenty się nie nudzi. Należy do Uniwersytetu Trzeciego Wieku „Optymiści” w Niemenczynie. Podróżuje po Litwie i Polsce. W wieku dziewięćdziesięciu lat jest człowiekiem sprawnym, aktywnym i posiadającym doskonałą pamięć.
Z okazji tak pięknego jubileuszu panu Walentemu składamy najserdeczniejsze życzenia. Życzymy zdrowia, długich lat życia i uczczenia kolejnych jubileuszy.
Andrzej Aszkiełowicz
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.