Marianna Kozłowska z domu Rogielewicz urodziła się w 1928 roku w parafii butrymańskiej, we wsi Kowalki, w rodzinie Stanisławy i Aleksandra Rogielewiczów. Ochrzcił ksiądz Nikodem Abarowski w Butrymańcach. Rodzice pani Marianny pracowali na roli. Była ich pierwszym dzieckiem. Miała trójkę rodzeństwa – dwóch braci i siostrę.
Rodzina była niezwykle pobożna. Stale brała udział w Białej Procesji (osoby zaangażowane w Białej Procesji niosą chorągwie, sztandary, a najmłodsze dzieci sypią kwiatki, niosą różaniec i narzędzia męki Pańskiej), śpiewała w chórze kościelnym u ks. Longina Iwańczuka. Należy tu wspomnieć również o tym, że gdy później ks. Longin Iwańczuk za swoje śmiałe wypowiedzi został zesłany na 5 lat do Workuty, wysyłała do niego swojej roboty – ciepłe rękawice, skarpety, sweter z kieszenią, żeby można było coś położyć, a także pieniądze. Pisali sobie nawzajem listy. Po powrocie księdza z zesłania rodzina pani Marianny nadal z nim obcowała.
W czasie II wojny światowej rodzice ukrywali swoje dzieci przed Niemcami, w obawie przed wywózką do Niemiec. Ojciec pani Marianny woził mleko do mleczarni w Solecznikach, dlatego ocalał.
Pani Marianna do 22 lat pracowała w kołchozie w rodzinnych Kowalkach. Krewniaczka namówiła ją jednak do wyjazdu do miasta. Przez kilka lat pracowała jako niańka u żydowskiej rodziny przy ul. Gorkiego w Wilnie. Potem, po odkryciu torfu w Białej Wace, w ciągu 5 lat pracowała na torfowisku. Tam też poznała swego przyszłego męża Zygmunda Kozłowskiego. Pobrali się w 1957 roku. Sakramentu ślubu w kościele w Butrymańcach udzielił im ks. Józef Sobolewski. Doczekali się sześciorga dzieci – dwóch synów (jeden z nich już niestety nie żyje) i czterech córek. Zawsze uczęszczali na Mszę św. do kościoła w Wojdatach, w Ostrej Bramie, a ostatnio w Czarnym Borze. Mąż pani Marianny zmarł w 2009 r. Razem przeżyli 52 lata.
Z rękodziełem pani Marianna zapoznała się jeszcze w dzieciństwie. Różnych robótek ręcznych uczyła się od mamy. Wspólnie z mamą tkała, robiła na drutach, szydełkowała. Tę pasję potrafiła zachować do dziś. Ulubionemu zajęciu – robieniu na drutach – poświęca wiele czasu. Obdarza swym rękodziełem wszystkich dookoła. A ma komu… Pani Marianna doczekała się 14 wnuków, 7 prawnuków.
Mimo swego tak pięknego wieku pani Marianna jest ciągle w ruchu: pielęgnuje swój ogródek, sprząta, gotuje. No i oczywiście robi na drutach – sweterki, bluzeczki, sukieneczki, rękawiczki, serwetki, a ostatnio też skarpetki. Jest bardzo miłą, ciepłą i gościnną osobą. Wszystkie święta cała rodzina stara się spędzać razem u mamy i babci. I zawsze otrzymują od pani Marianny mięciutkie i cieplutkie prezenty.
Z okazji Dnia Babci, który przypada na 21 stycznia, Centrum Kultury w Wojdatach złożyło pani Mariannie Kozłowskiej najserdeczniejsze życzenia. Życzono, aby zachowała otwartość umysłu, nieustanną ciekawość świata i ludzi, dbała o własne zdrowie, pozostawała zawsze w ruchu.
Niech pani Mariannie zawsze towarzyszy ogromny „apetyt” na życie.
Andrzej Aszkiełowicz
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.