Tradycyjnie zapusty odbywają się na podwórku, więc nasza impreza tak się i rozpoczęła. W południe przy byłej szkole w Płocieniszkach było bardzo gwarno. A ponieważ zapusty cieszą się tu nieustającą popularnością, dlatego w święcie licznie wzięli udział mieszkańcy Płocieniszek i okolic, wśród nich przyszła najstarsza (92 lata) i najmłodsza (4 lata) mieszkanka.
Gospodarze przywitali gości ciepłymi słowami, zachęcając wszystkich do wspólnej zabawy i zaprosili ich na hojny, gorący poczęstunek. Częstowali gorącym rosołem, pysznymi pierożkami z różnym nadzieniem, kibinami, a żeby nastrój jeszcze bardziej dopisywał, „diabełek” w postaci uroczej dziewczyny częstował wszystkich gorącym winkiem i nucił: „Panieneczkom beczka wina, niechaj piją co godzinę.”
Dopisała nam śnieżna, zimowa pogoda, a najważniejsze - było dużo mieszkańców ze wsi Płocieniszki, Nowosiołki, Krawczuny, Białuny, Rowy. To bardzo cieszyło, bo wiemy, że bez ludzi tak pięknej imprezy by nie było. Panował dobry nastrój, przyjazna domowa atmosfera.
„No towarzystwo, pakować się do środka, bo od drzwi wiatrem wieje.
Pilnujcie się, żeby błociska po całej chałupie nie roznieśli.”
Tymi słowami gospodyni w przebraniu cyganki zaprosiła gości do wnętrza budynku. I tutaj czekały na wszystkich suto zastawione stoły. Nie zabrakło pączków, chrustów i innych specjałów. Dużo jedzenia, tłuste dobre jadło, tak jak na zapusty przystało. Każdy miał jeść tyle, by brzuch był twardy jak orzech.
Kiedy wszyscy już siedzieli przy stole, organizatorzy, koło ZPL Płocieniszki, zaprosili wszystkich skorzystać z gościnności. Organizatorka imprezy podkreśliła, że to święto wspólnotowe, że wszyscy muszą być razem, jeść tłusto i bawić się wybornie, mówiła: „ Wszelkie diety dziś na boku, bo zapusty są raz w roku!”.
Nie zabrakło wesołej muzyki, śpiewu, tańców oraz obfitego poczęstunku, bo się mówi, im więcej zje na zapusty, tym lepszy będzie rok.
Gościliśmy zespół z Zujun „Kresowy Płomień”, który przedstawił scenkę „Zapustowe wesele”. Przybyli z całym orszakiem weselnym. Pod huczne brawa artyści śpiewali znane piosenki, a publiczność im wtórowła. Stworzyliśmy niepowtarzalny klimat i podnieśliśmy wszystkim nastrój.
Zapusty to czas, aby się wybawić, wytańczyć, wyśmiać i wykrzyczeć, dlatego dużo tańczyliśmy i bawiliśmy się z całego serca, bo wiadomo, „kto w zapusty się nie bawi, ten blin tłusty ciężko trawi”. Karnawał był suty, smaczny, tłusty i szumny.
A uwieńczeniem całej imprezy zapustowej było cudownie iskrzące się ognisko i palenie Marzanny. Z dymem miały pójść wszystkie przywary ludzkiej złości i całe inne zło. Spaliliśmy Marzannę symbolicznie przeganiając zimę.
I chociaż brzuchy były pełne jadła, kiełbaski pieczone na patykach smakowały wyśmienicie.
Starsi ludzie twierdzą, że zapusty trzeba koniecznie świętować, by uchronić się od nieszczęść w całym roku, a my jesteśmy wierni dawnym tradycjom. Otóż zabawa była na całego, bawiliśmy się na zapas, ponieważ czeka nas post czterdziestodniowy. Wszyscy byli zadowoleni, nikt nie spieszył do domów. Zapusty były udane. Szkoda, że są tylko raz do roku.
Serdecznie dziękujemy wszystkim, kto przyczynił się do zorganizowania tej imprezy. Serdecznie dziękujemy Wileńskiemu Rejonowemu Oddziałowi ZPL i jego prezesowi Waldemarowi Tomaszewskiemu za wsparcie finansowe naszego święta zapustowego.
Szczególne słowa podziękiwania chcemy skierować Stowarzyszeniu ,,Wspólnota Polska” za to, że nasze imprezy mogą się odbywać w pięknie wyremontowanym budynku.
Organizatorzy imprezy zapustowej w Płocieniszkach