Nie poddając się śnieżycy i mrozu, licznie zgromadzeni w parku miejskim chętnie przeglądali i kupowali kolorowe palmy, rożnych wielkości i kształtów plecione kosze, smakowali szaszłyka z rozgrzewającą nalewką, nie zapominając też o tradycyjnych zapustowych specjałach – blinach, słoninie, kiszonej kapuście, kwasie. A na Zapusty trzeba jeść dużo i często, gdyż juz wkrótce zawita środa popielcowa, a wraz z nią nastąpi koniec zabaw karnawałowych i czterdziestodniowy Wielki Post.
Zapusty, to nie tylko ostatnia okazja do obżarstwa, ale też do hucznej zabawy. Z tym jest podobnie jak z jedzeniem, albo i gorzej, bo jeśli jedzenia w Poście mniej ale jest, to zabaw wypada odmówić wcale. Dlatego bogaty program artystyczny, o jaki zadbali organizatorzy imprezy – Centrum Kultury w Solecznikach – musiał wyrównać brak tańców i hulanek na najbliższe sześć tygodni. I się udało! Zgromadzona w parku publiczność doskonale się bawiła w rytm tańców i dźwięków pieśni w wykonaniu zespołów „Bičiuliai“ z Wiłkowyszek (Litwa), „Drewutnia” z Lublina (Polska), „Żywica” ze Słonimia (Białoruś) oraz „Kalinka” z Kaliningradu (Rosja).
Zgodnie z prastarym obyczajem na koniec imprezy została spalona Marzanna – obrzęd ten wypędza zimę i przywołuje wiosnę. A więc, zima tego dnia najwyraźniej po prostu się złościła, widząc na progu nadchodzącą wiosnę...
Irena Kołosowska