„Jest to nasz pierwszy występ na Litwie. Śpiewaliśmy w różnych stronach świata, ale to zaproszenie cieszy nas szczególnie, dlatego że od wielu lat, od początku lat 90, trwały różne przygotowania i rozmowy, by przyjechać w różne miejsca, gdzie są Polacy na Wschodzie. W końcu się udało po 24 latach" – zwracając się do licznie zebranej publiczności powiedział wokalista zespołu, autor tekstów i gitarzysta Adam Nowak.
Dla wilnian zespół „Raz Dwa Trzy" zagrał swoje najlepsze przeboje. Zarówno najbardziej znane piosenki z pierwszych lat działalności – np. pełen humoru „Talerzyk", jak też utwory z kolejnych płyt, które przyniosły grającej od 24 lat formacji popularność. To, m.in., „To ja", „Trudno nie wierzyć w nic", „Skądokąd". Nie zabrakło także piosenek do tekstów Agnieszki Osieckiej i Wojciecha Młynarskiego, jak też osobliwej „kolędy" „W wielkim mieście. A piosenkę „Ja doczekam" publiczność zaśpiewała razem z zespołem.
Wilnianie entuzjastycznie przyjęli koncert jednego z najciekawszych zespołów na polskiej scenie. Mimo że nie było żadnych specjalnych efektów, fajerwerków czy wymyślnych strojów. Tylko niebanalne piosenki i dobra muzyka z elementami bluesa, jazzu, folku, rocka.
„Łączymy ekspresję z liryką" – o twórczości zespołu powiedział jego lider Adam Nowak podczas rozmowy z wileńskimi dziennikarzami.
Wokalista nie ukrywał, że występ dla polskiej publiczności, i nie tylko, w Wilnie był dla zespołu wielkim przeżyciem. „Chociaż nie mam żadnych korzeni wileńskich, to jest to dla mnie przeżycie sentymentalne. Ze względu również na historyczne zdarzenia, które miały miejsce w długoletniej historii Litwy i Polski oraz mam wrażenie, że przyjeżdża się do miejsca, w którym jest się oczekiwanym" – mówił Nowak.
Na sali DKP młodzieży było niewiele. Przeważali ludzie w wieku średnim. „Kiedy gramy w Polsce, to młodzieży jest więcej, ale nasz widz i nasz słuchacz jest raczej dojrzały" – mówił wokalista. Jak zaznaczył, to naturalna kolej rzeczy, gdy razem z artystą dojrzewa też publiczność. Ale cieszy się także, gdy na koncert zespołu przychodzą młodzi, a nawet trzy pokolenia razem: dzieci, rodzice i dziadkowie. „To jest niezwykłe zdarzenie, bo sztuka nie jest dla wszystkich, ale okazuje się, że trzy pokolenia znajdują wspólną wartość w tym, co robimy" – stwierdził wokalista.
Zespół „Raz Dwa Trzy" tworzą w większości muzycy, związani z zespołem od jego początków. Poproszony o jego scharakteryzowanie w kilku słowach, lider zespołu odpowiedział, że to raczej nie jego zadanie. „Ja się zajmuję śpiewaniem piosenek, a nie definiowaniem tego, co robimy. Po prostu gramy i śpiewamy piosenki, które wydają się nam ciekawe i które niosą jakąś wartość. Ludzie po wysłuchaniu koncertu nie wracją z pustą głową do domu" – podkreślił wokalista.
W polskich mediach „Raz Dwa Trzy" ma opinię jednego z najciekawszych i najlepszych zespołów na polskiej scenie muzycznej. Lider zespołu zaznaczył, że nie przywiązuje wagi do takich ocen. „Dlatego, że nie startujemy w żadnym wyścigu: ani nie musimy być najlepsi, ani nie chcemy być najlepsi. Chcemy się porozumiewać z publicznością bez zakłóceń" – mówił.
Jak zaznaczył, wychodząc na scenę starają się całkowicie być oddani zajęciu, które wykonują. „Trzeba wychodzić z czystym umysłem i czystym sercem. Należy szanować słuchacza – powiedział muzyk. – Bo bez słuchacza nie ma nawet najbardziej ciekawego artysty". I jak się przyznał, koncert traktuje nie jako występ, a jako rodzaj dialogu, rozmowę, bo „bez zwrotu emocji z widowni jest bardzo trudno o prowadzenie koncertu".
Publiczność w Polsce i za granicą na pewno to ceni, bo formacja bardzo wiele koncertuje, mając ok. 200 występów w rok.
Wokalista „Raz Dwa Trzy" zapytany, jakie ma uczucia po spotkaniu z wileńską widownią, powiedział: „Przypływ i przepływ życzliwości, zaciekawienia i serdeczności".
„Wrócimy z najlepszymi wrażeniami, bo zostaliśmy tutaj gościnie i bardzo normalnie przyjęci" – mówił Nowak.
Iwona Klimaszewska