Organizator spotkania, prezes Zarządu Głównego ZPL, Waldemar Tomaszewski, przywitał zebranych: przedstawicieli kół ZPL w Mejszagole i Korwiu, Szyrwinckiego Oddziału Rejonowego ZPL i szanownych gości. Dbał o to, by każdy czuł się dobrze, toteż początkowa trema szybko ustąpiła miejsca radości spotkania.
Było to niezwykle ciepłe i rodzinne spotkanie. Zgromadzeni przy wspólnych stołach: księża, ministrowie, na czele z pełnomocnikiem Rządu do spraw Polonii i Polaków za Granicą Janem Dziedziczakiem, delegacje parlamentarne, i przedstawicele Polonii z Stanów Zjednoczonych Ameryki, Kanady i Szwecji, i mieszkańcy rejonu szyrwinckiego, i mejszagolanie mieli niepowtarzalną okazję do wymiany poglądów, ciekawych rozmów i dyskusji.
Słowa wiceprezes Kongresu Polonii Amerykańskiej, Bożeny Kamiński, trafnie oddają sens majowego święta, gromadzącego rodaków nie tylko na wspólnym przemarszu, ale też pod wspólnym niebem Wileńszczyzny. Bo jak wileńska ziemia długa i szeroka na majówki stawili się wszyscy Polacy – jak jedna rodzina.
Mejszagoła dostąpiła nie lada zaszczytu, w dworze Houwaltów bowiem zebrali się nie tylko członkowie szyrwinckiego i mejszagolskiego koła ZPL oraz z Korwia, ale też dostojni goście, którzy w urokliwym pałacu przy placu Lecha Kaczyńskiego świętowali Dzień Polonii i Polaków za granicą. Jak podkreśliła mer rejonu wileńskiego, Maria Rekść, podwileńskie miasteczko przez osobę ks. prałata Józefa Obrembskiego jest niemal zobligowane do wyzwań związanych z gościnnością i dyplomacją.
– Mejszagoła niejednokrotnie miała zaszczyt gościć parlamentarzystów, delegacje i przedstawicieli najwyższych władz. I dziś widać, że to, co zostało zasiane przez księdza prałata, owocuje – mówiła gospodyni rejonu.
– Tu mogę cieszyć się polskością. Tu czuję, jak bije serce polskiego narodu, każda kostka brukowa w Wilnie mówiła dziś po polsku, to niesamowite i wzruszające, nawet dla takiej zaprawionej harcerki jak ja – mówiła wzruszona przewodniczącą Rady Polonii Świata Teresa Berezowska z Kanady.
„Mejszagolanki” (kier. Jasia Mackiewicz) – jak przystało na niepisane ambasadorki swej „małej ojczyzny” wileńskimi piosenkami wprowadziły sentymentalny i refleksyjny nastrój, uzupełniony przez polski repertuar w wykonaniu Jolanty Łapińskiej, kierowniczki „Kapeli Dworskiej”.
– Niech polskość kwitnie, a serce bije tak mocno, jak w piersi husarza przed szarżą – spuentował spotkanie Bogusław Rogalski, prezes Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin, dodając, że być Polakiem to zawsze jest powód do dumy.
***
Przed świąteczną imprezą jej uczestnicy i goście odwiedzili Muzeum Józefa Obrembskiego i modlili się przy Jego grobie.