„To było siedem lat temu, kiedy wracałem z bardzo dalekiej Północy przez kraje nadbałtyckie, w tym przez Litwę. Przejeżdżałem przez Szawle, Poniewież, Upitę. Z uwagi na ogólne zainteresowania zatrzymałem się w miejscach historycznych, cmentarzach i pomyślałem, że materiał, który tam zobaczyłem, jest fascynujący" – o początkach zainteresowania się żmudzkimi cmentarzami wspominał Jan Skłodowski, doktor nauk humanistycznych Uniwersytetu Warszawskiego, fotografik, pisarz, podróżnik. Ideą badacza zainteresowało się Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP, wspierając finansowo badania i wydanie książki. W taki sposób świat dzienny ujrzała obszerna monografia pt. „Cmentarze na Żmudzi. Polskie ślady przeszłości obojga narodów". Jest to pierwsza monografia poruszająca dany temat.
„To, co jest na kamieniu napisane, to jest historycznie święta prawda. Jednocześnie to znak pamięci poprzednich pokoleń. Z tego powodu materiał historyczny, utrwalony na kamieniu, staje się również materiałem, który przemawia emocjonalnie. Jeżeli prześledzimy naszą wspólną historię, to okazuje się, że ten historyczny materiał nagrobny obejmuje kilkaset lat naszych wspólnych dziejów i związku Żmudzi z Rzeczypospolitą" – stwierdził Skłodowski.
W podtytule napisał polskie ślady nieprzypadkowo. „Bardzo przestrzegałem, żeby było powiedziane o polskich śladach, a nie o śladach Polaków" – zaznaczył autor. Mówiąc o polskich śladach w historii obojga narodów, podkreślił, że tamta polskość miała się zupełnie nijak wobec obecnego rozumienia polskości w kategoriach państwa nowoczesnego czyli państwa narodowego. „Wtedy obywatele Rzeczypospolitej tworzyli naród polityczny, nie było zaakcentowania etnosu. Język polski był językiem kultury, dyskursu politycznego i przez to używany był niekoniecznie tylko przez Polaków" – zaznaczył autor.
Udokumentował ponad 200 cmentarzy
Badania terenowe Skłodowski połączył ze zgłębianiem historii Żmudzi. Zjeździł i udokumentował ponad 200 cmentarzy w tej części Litwy. Jak zaznaczył, najstarsze nagrobki z polskimi napisami, na które natrafił, pochodzą z poł. XVII w. czyli z okresu znacznie późniejszego, niż kiedy zaczyna się wspólna historia Polski i Litwy. W jego opinii, wcześniejsze polskie ślady po prostu nie przetrwały. „Najstarsze zachowane ślady pochodzą z 1642 r. Są to tabliczki trumienne znalezione w kryptach w Krożach. Albo tablica epitafijna z 1644 r. w Szydłowie, a także ołtarz epitafijny z 1648 r. z portretem trumiennym Jana Kazimierza Brzostowskiego w Wielonie nad Niemnem, napisany piękną barokową łaciną kościelną, którą w Warszawie przetłumaczyć była zdolna tylko jedna osoba" – opowiadał badacz.
Monografia Skłodowskiego nie jest tylko suchym wykazem nagrobków – nazwisk i dwóch dat. „Moją intencją było to, żeby publikacja o cmentarzu była „żywa" – powiedział autor. Dlatego faktografia jest umiejscowiona na tle krajobrazu kulturowego. „Trzeci element, oprócz faktografii i sztafażu, to subiektywne odczucie autora, który układem zdjęć i charakterem treści przekazuje czytelnikowi sprawozdanie z podróży historycznej" – mówił Skłodowski.
W poznawaniu żmudzkich terenów i historii autor jest niezmiernie wdzięczny dyrektorowi Muzeum w Worniach (Varniai) Antanasowi Ivinskisowi. Dziękuje także ludziom, którzy pokazali zapomniane, zarośnięte stare cmentarze, o których nie ma informacji w żadnych przewodnikach i książkach. Na przykład, koło Mitrun jest miejscowość Pacuny, która nie istnieje fizycznie, ale kiedyś była zaściankiem. Tam, na polu, wśród kamiennego rozpadającego się ogrodzenia jest cmentarz okolicznego rodu Domaszewiczów. Takich miejsc jest wiele" – opowiadał autor publikacji.
Epitafia w pięknej polszczyźnie
Intencją badacza było również odtworzenie portretu dawnego stanu szlacheckiego na Żmudzi. Bardzo interesująca, zdaniem autora, jest tytulatura na nagrobkach z XIX w. (tytulatura Polski przedrozbiorowej albo nakładanie się rang i czynów rosyjskich na dawną nomenklaturę polską).
Skłodowski jest świadom, że napisana przez niego monografia nie wyczerpuje tematu, bo nagrobek odpowiada na wiele pytań, daje obraz wielu zjawisk. Stąd żmudzkie cmentarze są wielce interesujące pod kątem historii, historii sztuki, heraldyki, sztuki sepulklarnej, epigrafiki. Zdaniem autora, temat na kilka doktoratów i co najmniej dwie habilitacje znajdzie na tym cmentarzu również badacz języka polskiego. Epitafia są często wierszowane i w pięknej polszczyźnie. „Ta polszczyzna to relikt z dawnych lat. Polszczyzna ludzi, którzy nie mieli kontaktu z żywą, że tak powiem, rzeką języka polskiego, która płynęła i rozwijała się" – mówił pan Jan. – To są dawne sformułowania. Niektóre pięknie brzmiące i bardzo sugestywne. Np. jak ktoś zginął tragicznie, to napisane, że umarł od zbójów czy zginął z morderskiej ręki, albo ktoś wziął zgon. Zauważył też, że z biegiem lat zapis ortograficzny stawał się fonetyczny, np. zamiast końcówki -ów pojawiała się już -uf.
Książka na pewno też zainteresuje te osoby, które szukają swych przodków na Żmudzi.
Monografię „Cmentarze na Żmudzi. Polskie ślady przeszłości obojga narodów" (kosztuje 98 zł) można nabyć w Warszawie w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a także w warszawskiej księgarni Domu Spotkań z Historią. Jak powiedziała Dorota Janiszewska-Jakubiak – zastępca dyrektora Departamentu Dziedzictwa Kulturowego MKiDN, jeżeli o tę książkę zwraca się instytucja publiczna, biblioteka, szkoła, uczelnia wyższa, stowarzyszenie, Związek Polaków, to publikacja przekazywana jest nieodpłatnie.
Iwona Klimaszewska
Fot. autorka