XII Święto Mazurskiego Kartoflaka i XXI Jarmark Mazurski – to połączenie tradycji z regionalnymi wyrobami rzemieślniczymi. „Mejszagolanki” przyprawiły to wszystko szczyptą kresowego klimatu, dlatego tegoroczne przedsięwzięcie przeszło do historii jako niezwykle udane pod względem frekwencji i jakości.
Organizatorzy – m.in. Muzeum Mazurskie w Szczytnie, Stowarzyszenie Skarbników Samorządowych Warmii i Mazur w Szczytnie – nie kryli radości z udziału „Mejszagolanek”. Cieszą się one poważaniem i opinią profesjonalistek, a świadczy o tym fakt, że był to już czwarty wyjazd zespołu w te okolice.
– Wasz piękny koncert i profesjonalny śpiew był wyjątkowym wydarzeniem, które dostarczyło wielu niezapomnianych wrażeń i pozostanie na długo w pamięci wszystkich uczestników – podkreślali organizatorzy Krzysztof Mańkowski, dyrektor muzeum i Henryk Samborski, prezes stowarzyszenia skarbników.
Słońce hojnie rozdawało swe promienie, gwar jarmarcznych rozmów i nawoływań tworzył atmosferę, babka i placki ziemniaczane nęciły zapachem i pobudzały kubki smakowe – słowem iście sielski obrazek wakacyjnej, sierpniowej soboty. Doskonałym uzupełnieniem były występy sceniczne okolicznych zespołów „Nadzieja”, „Krys”, „Wystek”, „Mazury” i „Kapeli Jędrka”, ale niewątpliwą gwiazdą były „Mejszagolanki”.
– Każdy występ na scenie to dla nas niezapomniane spotkanie z publicznością. Zawsze staramy się zaśpiewać najlepiej jak umiemy, bo nasi słuchacze na to zasługują. Łączymy miłość do śpiewu z dobrą piosenką, bo ważny jest dla nas tekst i przesłanie utworu. To najlepsza recepta na „Mejszagolanki” – z uśmiechem stwierdza kierowniczka Jasia Mackiewicz i dodaje, że na podziękowanie zasługuje też Algimant Baniewicz, dyrektor Muzeum Etnograficznego Wileńszczyzny, który często poleca zespół, bo wie, że stoi za nim jakość i styl.
Podobną opinię wyraził burmistrz Szczytna, Krzysztof Mańkowski. Mimo natłoku zajęć znalazł czas na wysłuchanie występu i osobiście podziękował „Mejszagolankom” za emocjonalną podróż z piosenką. Bo repertuar zespołu tak jest przemyślany, by nie brakło w nim piosenek nostalgicznych, sentymentalnych, ale i zabawnych, wesołych i... pięknych, wyszperanych z kuferka zapomnianych melodii.
Szczytno, ze swoją bogatą historią, pofajdokami, i wspaniałą atmosferą znalazło zaszczytne miejsce w albumie wspomnień „Mejszagolanek”. Wywiozły wspomnienia miłych spotkań, wyjątkowych ludzi, wdzięczną publiczność, ale i nadzieję na ponowne spotkanie. Bo z zespołem tak już jest. Kto raz usłyszy śpiew syren, ten nie ustanie, nim ponownie do jego uszu nie dotrze pieśń. A że Szczytno jest muzycznie nakręcone nie tylko Krzysztofem Klenczonem, to jest szansa na kolejne muzyczne podróże.
Monika Urbanowicz
Tygodnik Wileńszczyzny