– Przygotowanie bajki dla dzieci to najtrudniejsze, ale i niezmiernie potrzebne zadanie jakie stoi przed teatrem. Dzieci z polskich środowisk nie są rozpieszczane pod tym względem, dlatego korzystają z alternatywnych teatrów rosyjskich i litewskich. Na polskie słowo ciągle jest deficyt. Dlatego staramy się co drugi rok przygotować premierę skierowaną właśnie do najmłodszych widzów – uzasadnia kierownik i reżyser PST, Lilia Kiejzik.
„Kopciuszek” i tym razem nie zawiódł oczekiwań tej, najbardziej wymagającej, publiczności – spektakl bawił i uczył. I udowodnił, że marzenie jest życzeniem wypowiedzianym przez serce. Duża w tym zasługa aktorów wcielających się w baśniowych bohaterów.
W domowych pieleszach
W roli Kopciuszka wystąpiła debiutująca w głównej roli Gabriela Nowicka. Utalentowana tanecznie, wokalnie i... aktorsko zbudowała interesującą postać. Cicha, skromna – nie omieszkała zawalczyć o swoje. Reżyser Lilia Kiejzik trafnie wykreowała Kopciuszka naszych czasów. Ot, splot okoliczności pozbawił wprawdzie dziewczynę domu i pięknych sukien – przywłaszczonych teraz przez apodyktyczną wdowę i jej córki – niemniej jednak dobre serce, radość i pokora wobec życia okazały się zwycięskie w batalii o księcia. Z pomocą wróżki (Agnieszka Baranowska), która bardzo ceni dobrych ludzi, przybywa na bal. Jednak to nie piękna suknia sprawia, że książę się w niej zakochuje. To jej słowa, zachowanie i tajemniczość czynią ją intrygującą kandydatką na żonę.
– Moja postać może być natchnieniem dla każdej dziewczyny, że los można zmienić, wystarczy być sobą i kochać świat – mówi Gabriela, dodając, że chętnie widziałaby się i w roli którejś z sióstr.
Rzeczywiście, siostry były niezwykle wyraziste. Świetnie w role weszły Anastazja Jewtejewa i Katarzyna Wołejko. Niezwykle ekspresywne robiły dużo hałasu – jak przystało na rozpieszczone, leniwe dziewczyny. Warto zaznaczyć, że Anastazja przekonująco wciela się w każdą postać, gra cała sobą – to bardzo utalentowana aktorka, stwierdzają reżyserzy, z którymi pracowała. A tym razem swym śmiechem skutecznie zarażała publiczność!
Na królewskim dworze
Wdowa, czyli Monika Jodko, miotana między jedną a drugą córką (wiecznie skłóconymi i niezadowolonymi), a chęcią zmiany ich losu dwoiła się i troiła, by rozgraniczyć zwykłą kurę domową z, bądź co bądź, damą zaproszoną na królewski bal. Monice udało się wytoczyć tę granicę. Na ile w domu despotycznie panowała, na tyle przy parze królewskiej traciła rezon. Zabawna matrona o wybujałych ambicjach. Przekonująco zagrana. To oryginalne trio – matka i jej córki – przemówiło do współczesnego widza, wszak i dziś nie brakuje podobnych typów zachowań.
Dostojnie prezentowała się para królewska – Natalia Urbanowicz i Tomasz Grablewski. Mimo iż zagrali role drugoplanowe wyraźnie zaistnieli w spektaklu. W postaci króla Tomasz pokazał cały swój talent komediowy – demonstrując dobrotliwego władcę, siedzącego pod pantoflem dumnej żony, nieco naiwnego, zatroskanego dalszymi losami królestwa, skoro następca tronu (Artur Dowgiało) ma takie dziwne oczekiwania wobec przyszłej żony. Dobre serce, miłość do zwierząt – gdzie taką znaleźć?
Prosto z ekranu
Niewątpliwym atutem przedstawienia były efekty specjalne. Na scenie zawisł wielkich rozmiarów ekran imitujący telewizor. Ochmistrz, czyli Ryszard Rotkiewicz – prowadził dialog z postaciami, zabawnie przekręcał słowa i zapowiadał akcję prosto ze szklanego okienka. Świetny pomysł, przełamujący stereotyp i sprawiający, że przekaz dociera do ludzi w każdym wieku.
Pomysłodawcą takiego rozwiązania jest Edward Kiejzik, któremu zależało na unowocześnieniu baśni sprzed wieków. Artur Armacki i Joanna Bożerodska wsparli pomysł i swoją pracą przyczynili się do efektu finalnego, który okazał się strzałem w dziesiątkę.
– Spektakl fantastyczny! Bardzo podobała nam się reklama buraka, świetnie pomyślane i było to naprawdę zabawne – dzieliły się wrażeniami uczennice III kl. Gimnazjum im. Jana Pawła II – Kamila, Dominika i Magda.
Kto jeszcze nie miał możliwości zobaczyć „Kopciuszka” zapraszany jest 4 marca do Domu Kultury Polskiej. Warto wybrać się całą rodziną, bo to dobrze spędzona godzina z polskim słowem, polską sztuką i ponadczasowym przesłaniem.
A już w marcu Idy Teatralne i oprócz „Kopciuszka” nowa propozycja: monodram na podstawie tekstu polskiego kabareciarza Tomasza Jachimka „Kolega Mela Gibsona” w wykonaniu Łukasza Kamińskiego, w reżyserii Sławomira Gaudyna.
Monika Urbanowicz
„Tygodnik Wileńszczyzny”