Dla Herberta, Bartka i Konrada, to był pierwszy pobyt na Ukrainie. Z wielkim zainteresowaniem chłonęli wszystko, co się wokół działo. Kontakt z innymi aktorami wprowadził ich nieco w świat artystycznej bohemy, bowiem festiwalowi zazwyczaj towarzyszą liczne spotkania, dyskusje. Warto zaznaczyć, że w tegorocznym święcie teatru oprócz Wilna udział wzięły m.in. teatry z Wędryny (Polska), Wiednia (Austria), gościem specjalnym był polski aktor Stanisław Górka. Konsul RP Rafał Wolski wydał na cześć aktorów wystawne przyjęcie i żywo interesował się Polakami na Wileńszczyźnie.
– Konsul żartował, że zazdrości nam takiej młodzieży, nie dość, że chce im się grać na scenie, mówią poprawną polszczyzną, to jeszcze są tak patriotycznie nastawieni do życia – mówiła kierownik Lilia Kiejzik, podkreślając, że po spektaklu pierwsze kroki cała ekipa Polskiego Studia Teatralnego skierowała na Cmentarz Orląt Lwowskich. Potem było zwiedzanie miasta, zakup pamiątek. Oprócz materialnych dowodów wspomnień każdy wywiózł swój własny bagaż przeżyć – jedni sentyment, inni nowe wrażenia.
– Kiedy tak spacerowaliśmy po mieście, zauważyliśmy, że ludzie tutaj mówili po ukraińsku, ale gdy nie rozumieliśmy, łatwo przechodzili na język polski, nikt nie mówił po rosyjsku. I bardzo spodobało nam się granie na scenie Pierwszego Ukraińskiego Teatru Młodego Widza. Publiczność fantastycznie reagowała i śmiechem, i oklaskami, chcieli z nami rozmawiać, wypytywali o różne sprawy – dzielili się wrażeniami Bartek i Herbert.
Dobrych wspomnień nie przyćmił nawet ośmiogodzinny postój na granicy. Wprawdzie, jak zauważył aktor PST Edward Kiejzik, taki powrót do dawnych czasów uświadomił wszystkim jak dobrze podróżować, gdy nie dzielą państw granice, ale cierpliwość była naprawdę wystawiona na próbę. Na szczęście dobry humor, umiejętność dostosowywania się do sytuacji pozwoliły przetrwać ten czas i wszyscy szczęśliwie wrócili do Wilna.
Było super – mówili, gdy rano z żalem rozstawali się po kilkudniowej podróży. Bo takie wyjazdy zbliżają i uczą, że każdy wnosi ze sobą to, co ma, i żeby wszystko mieć potrzebujemy siebie razem...
Monika Urbanowicz
"Rota"