Wojciech Górecki przyjechał do litewskiej stolicy w ramach Wileńskich Targów Książki na zaproszenie Instytutu Polskiego w Wilnie. To jeden z najciekawszych polskich reportażystów, specjalizujących się w tematyce kaukaskiej. Kaukazem zajmuje się już prawie 25 lat, a wynikiem jego podróży do tego regionu stały się trzy książki – „Planeta Kaukaz”, „Toast za przodków” i „Abchazja”.
W jednym z wywiadów wyznał, że gdyby nie został reporterem, byłby maszynistą ze względu na swoją pasję podróżowania. A jak to się stało, że właśnie Kaukaz został jego obiektem zainteresowania?
„Kiedy pracowałem dla „Życia Warszawy”, zostałem wysłany na reportaż do Kałmucji, która wybierała sobie prezydenta 31-letniego Kirsana Ilumżynowa. Wracając do Polski zajechałem do Stawropola, bo poznałem miejscowych dziennikarzy i zacząłem lizać ten Kaukaz. Poczułem, że to temat, który może mnie wciągnąć. Bo na małym obszarze jest dużo narodów, kultur, problemów, konfliktów” – powiedział Górecki podczas spotkania, które moderowała Ewelina Mokrzecka. Jak podkreślił, był to okres rozpadu ZSRR. Wtedy zdał sobie sprawę, miał 21 lat, że to wielki temat, wydarzenie rangi dekolonizacji Afryki. A jako że ogarnąć całe imperium było rzeczą trudną, to chciał znaleźć jakąś niszę dla siebie, gdyż „reporter, który chce być uczciwy, musi skupić się na jakimś temacie”. Dodał też, że w nim od dawna Kaukaz siedział w głowie, „jako kraina dzielnych górali, którzy walczą o wolność z kindżałami”. Miał też wtedy potrzebę mocnych przeżyć, wrażeń, ale „przede wszystkim miałem poczucie, że obcuję z czymś bardzo ważnym”.
Na wojnie w Abchazji
Już po paru tygodniach znalazł się na wojnie w Abchazji. Jak stwierdził, Abchazja wydała mu się kluczem do Kaukazu. „Potem zorientowałem się, ze nie zrozumiem dobrze Abchazji, jeśli dobrze nie poznam całej Gruzji. Jak zacząłem jeździć do Gruzji, to się pojawiły Armenia, Azerbejdżan, Kaukaz Północny…” – opowiadał reportażysta. Tak się zaczęła jego ponad dwudziestoletnia przygoda z Kaukazem. I później chęć podzielenia się zdobytą wiedzą o tym barwnym regionie z czytelnikiem.
Najpierw jeździł na Kaukaz jako dziennikarz, potem jako doktorant Polskiej Akademii Nauk. Pracował w Ambasadzie w Azerbejdżanie, jako I sekretarz, a potem jako radca ds. politycznych. Na co dzień pracuje w Ośrodku Studiów Wschodnich, zajmując się tematyką kaukaską. Jeździł też na Kaukaz przez 2 lata jako członek zarządu fundacji Solidarności Międzynarodowej Polskiej, organizacji zajmującej się pomocą rozwojową. „To wszystko pomogło mi zobaczyć Kaukaz z różnych aspektów” – mówił pan Wojciech.
Na przykład, dzięki pracy w ambasadzie RP w Baku, gdzie spędził 5 lat, mógł bliżej poznać ten kraj i jego mieszkańców, przeżyć całoroczny cykl świąt. Praca w ambasadzie dała też możliwość bardziej poznać ludzi związanych z władzą.
Polacy na Kaukazie
W swoich książkach często cytuje XIX-wiecznych autorów książek podróżniczo-przygodowych, którzy jeździli po Kaukazie. W tym Polaków, bo jak zaznaczył, w tamtym czasie zarówno część Polski jak i Kaukaz były pod zaborem rosyjskim, więc „wiele Polaków tam jeździło, mniej lub bardziej dobrowolnie”. Wielu zostawiło po sobie wspomnienia, dzienniki i relacje z podróży.
„Bardzo lubię porównywać ich wrażenia ze swoimi” – mówił. A jeden z jego najbardziej ulubionych cytatów, który pokazuje wielką różnorodność Kaukazu, pochodzi od Michała Butowta Andrzejkowicza: „A w naszym stujęzycznym Kaukazie jedziesz, zapalisz fajkę u ogniska jednego narodu, a nim ją skończysz, już miniesz kilka krajów i narodów”.
Pan Wojciech na początku nawet się gubił w tej wielokulturowości kaukaskiej. „To bardzo skomplikowany świat, który ma wiele wymiarów” – przyznał.
Podróżując po Kaukazie Górecki spotkał kilku rodaków. W książce o Abchazji pisał, że w 1994 r. w tym kraju mieszkało 500 Polaków. „To ludzie ze świadomością polskich korzeni, którzy się znaleźli na Kaukazie w XIX w., czy sowieckich czasach. Mieli polskie nazwiska czy po prostu żyła w nich pamięć o ich przodkach Polakach” – mówił pan Wojciech. A swoją polskość udowodnili, zażartował, tworząc kilka organizacji i kłócąc się ze sobą.
W książce „Abchazja” autor wspomina też o Polaku – Januszu Godawie, który walczył o nieodległość Abchazji. Zginął i pochowany został w tym kraju jako bohater. „Nie wiem, dlaczego on pojechał na tę wojnę. Wszystko, co mi się udało dowiedzieć na ten temat, to zamieściłem w książce. Jego najbliższa rodzina, do której udało mi się dotrzeć w Polsce, też niczego nie wie. Ode mnie się dowiedzieli, że zginął” – powiedział.
Połączenie religii
W reportażach Góreckiego jest sporo historii o narodach zamieszkujących Kaukaz. „Bo historia bardzo wiele tłumaczy na Kaukazie. Historia bardzo często dominuje nad teraźniejszością. Dzięki niej człowiek odkrywa kolejne warstwy” – tłumaczył pan Wojciech, będący z wykształcenia historykiem, archiwistą. To stąd, jak zażartował, chyba ma zwyczaj prowadzenia drobiazgowej dokumentacji, ale z której do swych książek wykorzystuje tylko 5 proc. zebranego materiału.
Kaukaz to tygiel nie tylko narodów i kultur, ale też wielu religii, których elementem łączącym, według znawców, jest… pogaństwo?
„Jeżeli chodzi o Abchazję, to jeden z badaczy abchaskich powiedział mi, że 80 proc. Abchazów to chrześcijanie, 20 proc. to muzułmanie, a 100 proc. to poganie” – zażartował Górecki. Dodał, że elementy pogańskie są obecne i w chrześcijaństwie kaukaskim, i w islamie kaukaskim. „Myślę, że ci, którzy nie ulegli nowym prądom i nie zaczęli pogłębiać swojej religijności, tylko uprawiają religijność tradycyjną, to nawet nie wiedzą, co jest pogańskie. To jak w Polsce ryż się rzuca po ślubie, a to nie jest element chrześcijański. Kaukaz nie jest wyjątkiem” – powiedział reportażysta. Podkreślił, że tradycyjną kaukaską wersją islamu jest islam suficki – mistyczny, gdzie jest czczony kult przodków. „W Czeczenii jest taka wybitna postać z przeszłości Kunta-Hadżi. Taki św. Franciszek czeczeński, który mówił, że jeśli zmawiam modlitwę, to w tym czasie zwierząt nie nakarmię i będą głodne, to ja nie jestem dobrym muzułmaninem” – opowiadał. Natomiast wśród ludzi wykształconych, zaznaczył autor, religijność wygląda inaczej, jest to czysty islam, oczyszczony od tradycji.
„Dla Kaukazu jest charakterystyczny synkretyzm religijny. Myślę, że synkretyzm umożliwia współżycie rożnych kultur w miarę zgodne, mimo że Kaukaz jest zapalczywy, za kindżał dość często chwytało się w przeszłości i teraz też” – podsumował reportażysta.
Kraina indywidualistów
Panuje też opinia, że mieszkańcy Kaukazu nie znają barier? „Kaukaz jest bardzo pewny siebie i ma dużo asertywności w sobie. Myślę, że to z warunków życia na Kaukazie. Poznałem pewnego chłopaka, Czeczena z Azerbejdżanu, który się dowiedział, że ma możliwość wyjazdu do Japonii. Ja i Państwo wiedzą, że nie da się nauczyć języka japońskiego przez pół roku. On tego nie wiedział i się nauczył” – opowiadał Górecki. Opowiedział też o pierwszym prezydencie Czeczenii, Dudajewie, który, będąc generałem lotnictwa, jak miał kaprys to wsiadał w myśliwiec i lądował …w Paryżu, na zakupy, bez not dyplomatycznych i innych potrzebnych dokumentów.
„Bo Kaukaz to kraina indywidualistów, wybujałego ego” – podkreślił autor.
Zapytany o ulubiony naród kaukaski, powiedział, że nie ma żadnego państwa czy narodu, które lubi bardziej niż inne. „Są ulubieni ludzie z każdego narodu” – stwierdził. Dodał że spośród krajów kaukaski najbliższy jest mu Azerbejdżan, ale tylko z tego powodu, że tu mieszkał 5 lat. Nie ma też ulubionego regionu, tylko poszczególne miejsca, szczególnie przełomowe, np. Przełęcz Suramska w Gruzji, dzielącą tej kraj na część północną i południową, będącą też granicą klimatów, a według tradycji anglosaskiej, dzielącą Europę i Azję. Lubi też Hinalug koło Guby w Azerbejdżanie. To wioska, zamieszkała przed jeden naród, mówiący odrębnym językiem, niepodobnym do pozostałych kaukaskich. Jest wiele miejsc, które lubi. Jak zaznaczył, to są najczęściej takie miejsca, gdzie wydarzyła się przyjemna rozmowa, spotkanie.
A w jaki sposób szuka swoich rozmówców? „Moim sposobem na pisanie jest czas. Czasem opisuję ludzi, których przypadkowo zobaczyłem. Taką możliwość najczęściej stwarza pociąg, gdzie nieznajomi ludzie zaczynają intensywnie ze sobą rozmawiać. Ale większość moich bohaterów to ludzie, których znam kilka, kilkanaście lat. Przegadałem z nimi wiele czasu i wydaje mi się, że jakoś ich zrozumiałem” – powiedział reportażysta.
Naturalna wielokulturowość
Pan Wojciech podkreślił, że przygoda z Kaukazem wiele go nauczyła. „Chyba właśnie najbardziej tego, że każdy człowiek ma swoją prawdę, że trzeba szanować każdego człowieka, że mało jest sytuacji czarno-białych w życiu, żeby nie oceniać pochopnie, żeby starać się zrozumieć. Myślę, że nie tylko Kaukaz może takich rzeczy nauczyć” – stwierdził Górecki. – Ja akurat miałem takie doświadczenie, że zajmowałem się Kaukazem. Pewnie to banalne co mówię, ale akurat żyłem Kaukazem i być może Kaukaz mnie tego nauczył”. Dodał, że dla niego wielkim doświadczeniem była naturalna wielokulturowość tego regionu. Jako przykład podał centrum Tbilisi, gdzie obok siebie stoją meczet, kościół katolicki, świątynia ognia, synagoga, kościółek ormiański. „Centrum w Tbilisi jest dla mnie takim Kaukazem w miniaturze. To mnie nauczyło, że można żyć razem, ze sobą i nie konfliktować się. To bardzo trudne, a jednak możliwe” – podkreślił.
W rodzinie rządzi kobieta
Zgromadzeni na spotkaniu wilnianie chcieli też wiedzieć, jakie są kobiety kaukaskie. „Na Kaukazie jest bardzo wiele silnych kobiet. Takim przykładem może być Gruzja, gdzie chrześcijaństwo przyniosła kobieta – św. Nina. Gdzie postacią mitologiczną, kojarzoną z Gruzją, jest Medea. Gdzie najwybitniejszym władcą w historii kraju była kobieta – caryca Tamara. Jest dużo wybitnych kobiet” – opowiadał autor. Z drugiej strony, dodał, na Kaukazie jest kultura „maczyzmu” i takie poczucie, że płeć piękna jest na dalszym planie. Ale to tylko na pokaz, bo w domu rządzi kobieta. Najlepszym tego przykładem jest historia, którą opowiedział. Otóż gościł u lezgińskiego działacza narodowego. Gospodarz dzwonkiem przywoływał żonę, aby dolewała wina. Jakież było zdziwienie pana Wojciecha, kiedy wcześnie rano zobaczył tego samego gospodarza obierającego ziemniaki i który już zdążył pozmywać naczynia po uczcie. „Jak goście poszli, to już można nie szpanować. W rodzinach rządzi zdecydowanie kobieta, natomiast na zewnątrz mężczyzna musi pokazać swoje wybujałe ego” – opowiadał autor reportaży.
Teraz pan Wojciech pracuje nad kolejną książką, o postsowieckiej Azji Centralnej. „Ale zacznie się na Kaukazie, bo od niego nie mogę się oderwać” – powiedział polski reportażysta Wojciech Górecki.
Iwona Klimaszewska
http://l24.lt/pl/kultura-pl/item/176167-wojciech-gorecki-kaukaz-nauczyl-mnie-ze-kazdy-czlowiek-ma-swoja-prawde#sigProGalleria82ee984c6e
Komentarze
A tak na serio - nie wydaje wam się, że robienie ludzi w konia jest mało katolickie?
Dobrze powiedziane! Niech Opatrznosc Panią szczerze! :-)))
Święty Mikołaj
Chyba nie tylko na Kaukazie
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.