Często pada stwierdzenie-zarzut, że część wileńskich adeptów pióra (nie ośmielam się nazwać poetami) naśladuje Mickiewicza.
Jest to nieporozumienie, bo naśladować - to raczej wzorować się na mistrzostwie Wieszcza, stawiać swoim wierszom wysoką poprzeczkę. W tym wypadku stwierdzenie „naśladują Mickiewicza” oznacza, że nie wzorują się na Wieszczu, tylko na najprostszym XIX-wiecznym rymowaniu, bo nie są oczytani w poezji współczesnej. Pisać bez znajomości tendencji w poezji współczesnej – to jakby w XXI wieku szyć żupany bojarów sprzed wieków, gdzie jeden rękaw był tak długi, że zakrywał dłoń i nie pozwalał bojarowi pracować. Natomiast nie ma znaczenia, czy współczesny wiersz będzie rymowany, czy biały, byle jego autor posiadał talent, przestrzegał zasady poprawności językowej, pisowni, logiki.
Wiersz, podobnie jak mowa potoczna, ma funkcje komunikowania, ale jednocześnie powinien tworzyć obraz słowny, być może nie do końca jasny, potrzebujący interpretacji. Interpretacja wiersza to przyjemna, intelektualna łamigłówka, odkrywanie ukrytych treści i znaczeń. Jednocześnie wiersz jest jakby fotografią wnętrza duchowego autora. I nie godzi się zasłaniać Mickiewiczem. Poszukajmy przyczyny w nas samych, nie nazywajmy siebie poetami, bo „poetą się nie jest, poetą się bywa”. A co z Mickiewiczem? Z nim jest wszystko w najlepszym porządku.
(jsz)Rota