Skąd się wziął pomysł nostalgią i wspomnieniami pisany? Może od spotkania jednej promocji z roku 1950, którego inicjatorami byli Zbigniew Rymarczyk, wieloletni nauczyciel i zast. dyrektora tej samej Piątki, Olgierd Korzeniecki, znany na Litwie okulista oraz Jan Pakalnis z zawodu ekonomista, a dla historii szkoły i utrzymania polskości – skrupulatny archiwista.
Po raz pierwszy spotkali się po dwudziestu latach od ukończenia szkoły. Był to czerwiec roku 1970. Każdy miał zadanie domowe-musiał odpowiedzieć na ankietę o swoich dalszych losach, o swych wspomnieniach szkolnych. Kolejna karta dziejów życia Polaków, którzy zostali w Wilnie i którzy wyjechali do Polski. Wertujemy opasłe księgi historii, wypisanej przez uczniów a zachowanych przez Jana Pakalnisa. Boże, ileż ciekawych spostrzeżeń! Materiał do poważnego wydawnictwa wprost niezastąpiony!
Chociażby jedno z takich wspomnień, niezapomnianego Zdzicha Tuliszewskiego, z zawodu wziętego adwokata, z duszy - tancerza, a później, gdy kostium sceniczny się „skurczył”, chórzysty w „Wilii”, w sporcie znakomitego szermierza, prezesa federacji szermierki w Wilnie, sędziego szermierki klasy wszechzwiązkowej. Dla kolegów - niezastąpiony dowcipniś, miły rozrabiaka i wierny przyjaciel. Już na wstępie swej „spowiedzi” przed klasą pisze, że ukończył „Uniwersystet Wileński (czyli Stefana Batorego)”. A dalej...
„Jestem już od 15 lat członkiem zespołu „Wilia”. To nie byle co! Ale, ale, Panowie, czy wszyscy wiecie, co to jest „Wilia”. Jakie znaczenie ma dla Polaków wileńskich! Jeżeli nie wiecie, służę informacją... Wszystko lub prawie wszystko, co było w szkole wydaje mi się miłym. Nawet te dwóje, które się czasami łapało, nie zakłócają miłych wspomnień. Co najbardziej pamiętam? Może o tych pączkach i herbacie, co to w latach 1944-45 przydzielano; może o tych polanach, co się przynosiło, by w szkole napalić w piecu; może o ucieczce całą klasą (wagary) do kina. Szczególnie jedną taką, całą klasą wraz ze starostą, którego wzięliśmy pod ręce i poszliśmy do kina. Na film z Janem Kiepurą, który w tym filmie śpiewał Ninon („Pieśń o miłości”)... Może o lekcjach litewskiego? Jazda ławkami, niczym w lożach teatralnych i Szwedowicz, co to w szynelu milicjanta, z karabinem na ramieniu chadzał po klasie. Może naukę tańca pod mój „organkowy” akompaniament. A może nasze niezapomniane defilady z okazji różnych świąt, kiedy tak dziarsko maszerowaliśmy i śpiewaliśmy „Marsz, marsz Polonio”, że kobiety na ulicach z radości płakały, bo „to nasi” a kierownictwo dało drapaka”... I podpis - Były Tulik, Cyba, Tulipan etc, obecnie mecenas Z. Tuliszewski.
Jakże przedwcześnie zmarł. W archiwum jest uniklane zdjęcie wesołego Zdzicha zrobione przez kolegów (Korzenieckiego i Pakalnisa) w szpitalu. Nazajutrz Zdzicha już nie było.
Wpisy, wpisy. Wiele tu i każdy na wagę złota.
Czesław Ambrosewicz z Polic k. Szczecina był nad wyraz szczery. „Niestety, nie mogę skorzystać ze spotkania. Posiadam fermę reprodukcyjną królików rasy Baran Francuski Biały. Ta okoliczność nie pozwala mi na dłuższy wyjazd...”
Nie przybył na spotkanie Bogdan Uszkiewicz, zresztą szkoły razem z tą klasą nie ukończył, bo cztery lata „spędził” w Ałtajskim Kraju.
Bronisława Rudalewicza los zarzucił również do Szczecina. Na całą stronę swojej ankiety ogromnymi literami zamiast wypowiedzi o swych osiągnięciach napisał „BEZ WILNA TRUDNO ŻYC”.
Rozpoczęte przed ponad 40 laty spotkania trwają do dziś. Każdej klasy osobno i wszystkich razem.
Spotykamy się więc razem 30 czerwca o godz. 15.00, jak zwykle przy starym gmachu szkolnym na Piaskach. Wspomnień zapewne będzie wiele, znów poczujemy smak życia szkolnego, opowiemy sobie o naszych zmartwieniach, kłopotach i radościach.
Tych, którzy zechcą spędzić kilka godzin przy herbatce lub kawie, prosimy o kontakt telefoniczny pod nr 85 2443771 do 25 czerwca.
Krystyna Adamowicz
W imieniu Towarzystwa Absolwentów „Zawsze wierni „Piątce”
l24.lt
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.