– To kronika sześćdziesięciolecia zespołu, ale też kronika dziejów Polaków zamieszkujących Wileńszczyznę. Pierwszy polski zespół artystyczny w powojennym Wilnie już dawno zasługiwał na jakąś publikację. Teraz był sprzyjający ku temu klimat: „Wilia" obchodzi diamentowy jubileusz – w rozmowie z „Tygodnikiem" powiedziała Krystyna Adamowicz.
Przed laty autorka należała do zespołu, potem, będąc dziennikarką „Czerwonego Sztandaru", szczegółowo śledziła działalność zespołu. Spod jej pióra wyszło sporo materiałów nt. działalności zespołu, jego koncertów, a także o ludziach, którzy działali w zespole. Właśnie wiliowcom – tym sprzed lat, jak i dzisiejszym – jest poświęcone wydanie „Strumieni Rodzica".
Diamentowy jubileusz pozwala na pewne podsumowanie czy przynajmniej na wspomnienia tamtych lat i oddania zasłużonego szacunku ludziom, którzy w dawnych trudnych czasach żyli polską piosenką, z polskim tańcem narodowym oraz wdzięczności tym, którzy do dziś utrzymali te wartości. Starałam się opisać to, co pamiętam sama, co odtworzyli w swej pamięci wiliowcy dawnych lat, o tym, jak dziś rodzina zespołowa pielęgnuje to, co starsze pokolenie im zostawiło w spadku – napisała w słowie wstępnym Krystyna Adamowicz.
Na kartach obszernej publikacji byli i obecni członkowie zespołu opowiadają o swoim zaangażowaniu w działalność artystyczną „Wilii". Pani Krystyny podkreśla, że wiele zawdzięcza ludziom, którzy od pierwszych zespołu zbierają materiały nt. zespołu. Są to: Janina Subocz-Lewczuk, Irena Woronko-Berger, Danuta i Wojciech Piotrowiczowie.
Zespół – to kawał życia, to wspaniale spędzony czas, to dogłębne poznawanie kultury polskiej, to obcowanie z ludźmi mającymi te same zainteresowania, to przyjaźnie, trwające do dziś. Z naszym pokoleniem tancerzy jesteśmy na dobre i na złe. Razem śpieszymy z pomocą, jeżeli ktoś jej potrzebuje – to jedno ze wspomnień na łamach publikacji, ich autorką jest dziennikarka radiowa Renata Dunajewska z d. Skrobotówna.
Pani Krystyna podkreśla, że dzisiaj „Wilię" tworzą dzieci i wnuki pierwszych członków zespołu. O wielopokoleniowych dziejach zespołu, tych którzy byli i którzy są, którzy zakładali jej fundamenty i tych, którzy teraz troszczą się o jej sceniczne piękno czytelnik znajdzie na kartach publikacji. Z ubolewaniem autorka chyli czoła przed tymi, którzy nie zostali wspomniani. Cóż... przez „Wilię" przemknęło ponad 1800 osób.
– Jest to wyzwanie dla przyszłych pokoleń. Być może ktoś z młodego pokolenia weźmie się za dalszą pracę kronikarską zespołu – zastanawia się Krystyna Adamowicz.
"Rota"