"Do 83-letniej mieszkanki największej bydgoskiej dzielnicy Fordon zadzwonił w piątek mężczyzna podając się za syna, który twierdził, że miał wypadek drogowy. Po pieniądze, mające +załatwić sprawę+, miał przyjść policjant. Kobieta przekazała rzekomemu funkcjonariuszowi kilkadziesiąt tysięcy złotych" - powiedziała w sobotę PAP Monika Chlebicz, rzeczniczka kujawsko-pomorskiej policji.
Oszuści, których ofiarą padła starsza kobieta po raz pierwszy w Bydgoszczy zmodyfikowali sposób działania. Dotychczas w tzw. metodzie "na wnuczka" podszywano się wyłącznie pod członków najbliższej rodziny i ich rzekomych przyjaciół.
"Starsze osoby oddawały znaczące sumy nieznanym mężczyznom, którzy podawali się za członków rodziny. Niestety w tych przypadkach nie pomogły liczne apele ostrzegające przed takimi naciągaczami" - dodała Chlebicz.
W ten sposób, także w piątek straciło 26 tys. zł małżeństwo ze śródmieścia Bydgoszczy. Telefonicznie skontaktował się z nimi mężczyzna podając się za ich zięcia.
Oszust twierdził, że miał wypadek samochodowy, w którym ucierpiały cztery osoby, w tym jedna ciężko. Tłumaczył, że aby nie ponieść kary potrzebuje pieniędzy. Małżonkowie wypłacili całą kwotę z banku i przekazali "Andrzejowi", koledze rzekomego zięcia.
Rzeczniczka policji pokreśliła, że tego typu oszustwa można uniknąć. Pierwszym krokiem powinno być sprawdzenie, czy dzwoniący jest tym, za kogo się podaje np. u pozostałych członków rodziny, do których można zadzwonić.
"W przypadku wątpliwości zawsze możemy zadzwonić na policję pod numer alarmowy 997 lub 112. Jeśli to możliwe trzeba też opowiadać o takich, jak te odnotowane ostatnio przypadkach znajomym, aby inni nie dali się oszukać" - zaznaczyła Monika Chlebicz.
Policja poszukuje oszusta, który podawał się za funkcjonariusza w Bydgoszczy.
PAP