W Solecznikach wieloletniej tradycji zapustowej stało się zadość w niedzielę, 2 marca br. hucznym świętowaniem w parku miejskim. Grała wesoła muzyka, pląsały korowody, przebierańcy porywali publiczność. Wśród gości weseliska znaleźli się także mer rejonu solecznickiego Zdzisław Palewicz i dyrektor administracji samorządu rejonu solecznickiego Bolesław Daszkiewicz.
Przybyli na imprezę chętnie przeglądali i kupowali kolorowe palmy, rożnych wielkości i kształtów plecione kosze, smakowali szaszłyka z rozgrzewającą nalewką, nie zapominając też o tradycyjnych zapustowych specjałach – blinach, słoninie, kiszonej kapuście. A na zapusty trzeba jeść dużo i często, gdyż już wkrótce zawita Środa Popielcowa, a wraz z nią nastąpi koniec zabaw karnawałowych i 40-dniowy Wielki Post.
Zapusty, to nie tylko ostatnia okazja do obżarstwa, ale też do hucznej zabawy. Z tym jest podobnie jak z jedzeniem, albo i gorzej, bo jeśli jedzenia w Poście mniej, ale jest, to zabaw wypada odmówić wcale. Dlatego bogaty program artystyczny, o jaki zadbali organizatorzy imprezy – Centrum Kultury w Solecznikach – musiał wyrównać brak tańców i hulanek na najbliższe sześć tygodni. I się udało!
Zgromadzona w parku publiczność doskonale się bawiła w rytm tańców i dźwięków pieśni w wykonaniu litewskiej kapeli „Ratilai", białoruskiego zespołu muzyki ludowej „Grymata", studenckiego zespołu pieśni i tańca „Podlasie" z Polski, a także gospodarzy imprezy kapeli zespołu „Solczanie" i młodzieżowego zespołu tanecznego „Smile".
Nieodłącznym elementem zapustów są maski. W ciągu dwóch tygodni w Centrum Kultury odbywały się szkolenia, na których każdy chętny mógł własnoręcznie wykonać maskę dla siebie i swoich przyjaciół. Autorzy najładniejszych masek zostali nagrodzeni prezentami w toku imprezy w parku.
Zgodnie z prastarym obyczajem na koniec imprezy została spalona Marzanna – obrzęd ten wypędza zimę i przywołuje wiosnę. A więc, wyjrzyjcie przez okno – widać już tam wiosnę...
Irena Kołosowska
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.