Wielofunkcyjny Ośrodek Kultury w Rudominie zorganizował w sobotę zapusty dla mieszkańców i gości na miejscowym ryneczku. Nieprzypadkowo, bo w tym roku zapusty zbiegły się z Kaziukiem, a jarmark i huczna zabawa to dobrana para.
Podczas gdy przebierańcy i artyści weselili licznie zgromadzony lud, to rzemieślnicy i handlarze zachęcali do kupowania. Wacław Kociłowicz z Zujun przywiózł na kiermasz do Rudomina wyplatane z leszczyny kosze. Sztuki robienia koszyków nauczył się od swego ojca Jana i odkąd został rencistą, to cały swój wolny czas poświęcił temu rzemiosłu. Robione w okresie zimowym koszyki sprzedaje potem na kiermaszach kaziukowych.
Oprócz tradycyjnych wyrobów z drewna nie zabrakło na jarmarku także podwileńskich palm. Swoje wyroby oferowały palmiarki z Grzegorzewa i okolic Niemenczyna. Kupujący chętnie też nabywali miód z podwileńskich pasiek, kolorowe zapustowe lizaki, słodkie wypieki itd.
Zgodnie z tradycją ludową na zapusty trzeba jeść dużo tłustych i pożywnych dań – wtedy przez cały rok człowiek będzie syty i silny. Oczywiście nie powinno zabraknąć blinów. Organizatorzy święta zadbali o to – przygotowali dla gości ponad 300 sztuk pysznych drożdżowych racuszków z rodzynkami. Ponadto częstowali wszystkich gorącą zupą grochową i kaszą perłówką, aby nikt nie był głodny i zziębnięty podczas zabawy zapustowej.
Kiedy człowiek jest syty, to i chętny jest do wesołej zabawy. Licznie zebraną publiczność bawiły platające figle przebierańcy. Przed zebranymi wystąpiły też takie zespoły, jak „Gija" z Rudomina, „Borowianka" z Czarnego Boru, „Ale Babki" z Niemieża oraz miejscowy zespół akordeonistów. Zabawę prowadziła oraz kilka piosenek wykonała Agnieszka Rawdo z Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie.
Jak powiedziała jedna z organizatorek święta – Marta Swatkowska z Wielofunkcyjnego Ośrodka Kultury w Rudominie, zabawa zapustowa była ostatnio nieco zapomniana w tej wsi. Ale ma nadzieję, że już kolejny rok z rzędu odbywające się zapusty w Rudominie znów staną się piękną tradycją łączącą mieszkańców.
Iwona Klimaszewska