W wydanym w piątek oświadczeniu Miedwiediew, który jest równocześnie prezesem Gazpromu Export przypomina, że jego firma musiała otrzymać specjalne zezwolenie niemieckiego regulatora na wykorzystanie pełnej mocy gazociągu OPAL (biegnie z północy Niemiec na południe do Czech, równolegle do polskiej granicy), by dostarczyć odbiorcom więcej gazu, którego potrzebowali w związku z zimnym początkiem wiosny.
Miedwiediew podkreślił, że zezwolenie Bundesnetzagentur (BNetzA) - niemieckiego regulatora - było sprzeczne z III. pakietem liberalizacyjnym UE, na mocy którego połowa zdolności przesyłowej OPALa jest zarezerwowana dla innych dostawców. "Żaden z nich nie wystąpił o przydział tej zdolności i wątpię, by kiedykolwiek to zrobili" - napisał wiceprezes Gazpromu.
Przypomniał równocześnie, że zezwolenie BNetzA obejmowało pierwotnie jedynie testy zdolności przesyłowej z drugiej nitki gazociągu Nord Stream, jednak w czasie prób, 21 marca, z powodu utrzymujących się niskich temperatur odbiorcy z Europy Zachodniej poprosili o zwiększenie dostaw do poziomu 205 mln m sześc. gazu dziennie. "Aby spełnić te prośby, Gazprom Export w porozumieniu z niemieckim regulatorem przedłużył przekroczenie limitu przesyłu OPAL-em do 1 kwietnia" - napisał Miedwiediew.
W oświadczeniu wiceprezesa Gazpromu czytamy też, że po 1 kwietnia popyt na gaz utrzymywał się na zwiększonym poziomie, dlatego rosyjska firma złożyła wniosek o przedłużenie zezwolenia do 10 kwietnia. Jednak z powodu przerwy związanej z Wielkanocą nie otrzymała ani pozwolenia, ani odmowy - zaznaczył Miedwiediew. Dopiero 8 kwietnia Gazprom otrzymał polecenie zmniejszenia przesyłu o 50 proc. i 9 kwietnia to zrobił.
Prezes Gazpromu Export podkreśla, że gdyby nie nadzwyczajne zezwolenie BNetzA, odbiorcy w Europie Zachodniej nie otrzymaliby w czasie chłodów potrzebnych dodatkowo 366 mln m sześc. gazu. "Potrzebujemy odpowiedzieć na proste pytanie: dlaczego eksporterom uniemożliwia się dostawę gazu zgodną z ich eksportowymi zobowiązaniami?" - kończy oświadczenie Miedwiediew.
III pakiet liberalizacyjny UE nakazuje oddzielenie własności infrastruktury przesyłowej od obrotu i sprzedaży energii (elektrycznej i gazu). Gazprom sprzeciwia się jego rozwiązaniom, twierdząc, że m.in. bezprawnie pozbawia firmy kontroli nad należącymi do niej gazociągami na terenie UE. Gazociąg OPAL w 20 proc. należy do niemieckiego koncernu E.On, a w 80 proc. do firmy Wingas, w której 50 proc. minus jedną akcję ma Gazprom.
(PAP)