Philips zarobił na czysto w pierwszym kwartale 162 mln euro przy przychodach na poziomie 5,26 mld euro. Słabsze odpowiednio o 12 proc. i 1 proc. wyniki zarząd spółki tłumaczy mniejszą sprzedażą na rozwiniętych rynkach w Stanach i Europie - one stanowią ponad 65 proc. całej sprzedaży koncernu - oraz niekorzystnymi różnicami kursowymi.
W bilansie Philipsa widać też wysokie koszty przeprowadzanej restrukturyzacji. Wzrosły o 31 proc. w stosunku do danych sprzed roku, do 421 mln zł. Koncern zwalnia - w ubiegłym roku pracę w firmie straciło około 3,8 tys. osób. W tym redukcja dotknie 6,7 tys. osób.
Philips w kwietniu ubiegłego roku sprzedał swój dział zajmujący się produkcją telewizorów. Na początku tego roku poinformował o chęci pozbycia się działu zajmującego się produkcją drobnej, masowej elektroniki - nabywcą ma być Funai. Holendrzy chcą się skoncentrować na produkcji specjalistycznego sprzętu medycznego i dalej różnego rodzaju żarówek i świetlówek. Nowe, energooszczędne diodowe żarówki Philipsa sprzedają się jak ciepłe bułki. W minionym kwartale ich sprzedaż wzrosła o 38 proc. - już niemal co czwarta wyprodukowana przez Holendrów żarówka (23 proc.) jest wykonana w technologii LED.