Mińsk chciał uzgodnić z międzynarodowymi instytucjami kolejny kredyt, na który dotąd MFW się nie zgodził. Jednak, ponieważ sesja w Waszyngtonie zbiegała się terminowo z wystąpieniem Łukaszenki do narodu, to urzędnicy na sesję nie polecieli.
Jak wyjaśnia portal Chartia97 urzędnicy „stale i we wszystkim oglądają się na Łukaszenkę", więc mogli oczekiwać jakiś specjalnych wytycznych co do negocjacji z funduszem walutowym.
Tymczasem niezależni eksperci są przekonani, że nowy kredyt Białoruś dostanie tyle w wypadku przeprowadzenia rzeczywistych i głębokich reform gospodarczych.
- Przedstawiciele MFW po przeprowadzonej w marcu kontroli stanu reform na Białorusi, ocenili, że bez konkretnego programu nie ma mowy o negocjacjach i dodatkowych pieniądzach - przypomina Wadim Iosub analityk finansowy firmy Alpari w Mińsku.
- Według MFW reformy białoruskie muszą nosić charakter kompleksowy, czyli zawierać prywatyzację, liberalizację rynku pracy i inne rynkowe elementy. Jeżeli strona białoruska tego nie zaakceptuje, żadnej pomocy już nie dostanie - uważa Irina Toczicka dyrektor niezależnego Instytutu Prywatyzacji.
- Na razie nie widać ze strony władzy chęci do reformowania gospodarki; na odwrót zostały przygotowane takie rozwiązania, które prywatyzację utrudniają. Małe są więc szanse na pomoc MFW - dodaje Wadim Iosub.
Białoruski dług na początek roku przekroczył 34,1 mld dol. z czego prawie 13 mld dol. to dług państwa.