"GM musi być jako producent samochodów na skalę światową obecny w Europie i to zarówno na etapie projektowania i rozwoju, jak i w produkcji i sprzedaży" - powiedział Akerson. Po spotkaniu z kierownictwem Opla zapewnił, że firma może liczyć na pełne poparcie macierzystego koncernu.
Zarząd GM obradował po raz pierwszy od 20 lat w Niemczech. Na czwartek zaplanowane jest spotkanie kierownictwa amerykańskiej firmy z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Zastępca rzecznika rządu Georg Streiter zapowiadał w zeszłym tygodniu, że tematem rozmów, które odbędą się w urzędzie kanclerskim w Berlinie, może być również sytuacja w należącej do GM niemieckiej firmie Opel.
Opel zanotował w ubiegłym roku w Europie stratę w wysokości 1,3 mld euro. Zapowiedziane inwestycje są elementem strategii "Drive2022", zakładającej wprowadzenie na rynek nowych modeli i nowych silników. Wyznaczony przez zarząd GM cel zakłada, że od połowy obecnej dekady Opel ma przynosić znów zyski. Równocześnie koncern chce obniżyć do 2015 roku stałe koszty o 375 mln euro. Środkiem do tego celu ma być kooperacja z francuskim producentem samochodów PSA Peugeot-Citroen oraz rezygnacja załogi z podwyżek.
Wiceprezes GM Steve Girsky potwierdził plany zamknięcia do 2015 roku fabryki Opla w Bochum, jednego z czterech zakładów na terenie Niemiec. Girsky, który jest też szefem rady nadzorczej Opla, wyraził ubolewanie z powodu decyzji rady zakładowej fabryki w Bochum, która odrzuciła plan naprawczy, będący warunkiem utrzymania zakładu.
W połowie marca ponad 76 proc. uczestniczących w referendum związkowców zagłosowało przeciwko porozumieniu. Przewidywało ono rezygnację pracowników z przysługującym im podwyżek oraz zwolnienie 700 osób z liczącej 3200 pracowników załogi. W zamian GM obiecywał kontynuowanie produkcji samochodów do 2016 roku. Po zakończeniu produkcji kompletnych pojazdów w Bochum miało powstać centrum dystrybucji towarów oraz zakład wytwarzający części samochodowe z 1200 miejscami pracy.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)