W 2011 r. w City pracowało 280 tys. ludzi wobec 262 tys. na Wall Street. Tegoroczny poziom zatrudnienia w City to według CEBR 249,5 tys. osób, w porównaniu z 254 tys. na Wall Street.
Do 2015 r. według prognoz ośrodka zatrudnienie w City zmniejszy się do 237 tys., co oznacza, że w porównaniu ze szczytowym rokiem 2007, ostatnim sprzed globalnego kryzysu finansowego, będzie niższe o jedną trzecią.
Na Wall Street w 2015 r. pracować będzie 249,7 tys., a w Hongkongu 247,9 tys. W Singapurze będą to 182 tys., przy czym zatrudnienie szybko tam rośnie - w ubiegłym roku wyniosło 145,5 tys.
Niektórzy brytyjscy politycy sądzą, że administracyjne obciążenia w W. Brytanii są powodem, dla którego bankierzy wolą miejsca, gdzie regulacja mniej im się daje we znaki. Inni są zdania, że rosnąca rola Hongkongu i Singapuru nie ma jednak nic wspólnego z nadmierną rzekomo regulacją londyńskiego City. Wskazują, że rynki Azji odgrywają rosnącą rolę w światowej gospodarce.
Mimo spadku zatrudnienia City pozostanie największym światowym rynkiem transakcji w walutach obcych. Przedstawiciele City wskazują, że 38,1 proc. tego typu transakcji odbywa się w Londynie w porównaniu z 17,9 proc. w Nowym Jorku i 5,6 proc. w Singapurze.
PAP