Eksperci Komisji przewidują, że drób będzie jedynym gatunkiem mięsa, którego produkcja i spożycie w UE wzrośnie znacząco do 2024 r, ale tempo wzrostu zmniejszy się do ok. 0,7 proc. rocznie wobec 1,7 proc. w ciągu poprzednich 10 lat - informuje Fundacja Programów Pomocy dla Rolnictwa (FAMMU/FAPA).
Najwyższa dynamika wzrostu produkcji (ok. 1 proc. rocznie) będzie w nowych państwach członkowskich UE-13, zwłaszcza w Polsce, Rumunii i na Węgrzech.
W ocenie analityków, zwiększy się na świecie i w UE zapotrzebowanie na mięso białe. Będzie to zachęcało do zwiększania produkcji, która - jak szacują analitycy - wzrośnie za 10 lat do ok. 14 mln ton (czyli o 7 proc.) Według KE o tyle samo wzrośnie do 2024 r. spożycie mięsa drobiowego (7 proc. ) i ukształtuje się na poziomie 13,4 mln ton.
Za dziesięć lat więcej będziemy zjadać kurczaków, indyków, kaczek czy gęsi o 5 proc. , średnio zjemy 22,8 kg mięsa drobiowego wobec 21,7 kg w 2014 r. Zwiększy się też w UE udział drobiu w spożyciu mięsa ogółem do 32 proc. W Polsce w ubiegłym roku konsumpcja drobiu szacowana jest na 26,9 kg na osobę, a udział drobiu w spożyciu mięsa wynosi niemal 38 proc.
UE w najbliższej dziesięciolatce umocni się na pozycji eksportera netto mięsa drobiowego. Zgodnie z przewidywaniami, światowy popyt importowy utrzyma się na wysokim poziomie, co będzie sprzyjało wywozowi z UE. Zdaniem ekspertów, unijny eksport drobiu będzie głównie dotyczył elementów niższej jakości czyli np. skrzydełek, łapek, nóżek, które trudniej jest sprzedać w krajach Wspólnoty.
Eksport drobiu do 2024 r. zwiększy się (o 24 proc.) do 1,6 mln ton. Odbiorcami tego mięsa będą kraje Bliskiego Wschodu, afrykańskie (głównie Ghany i Beninu) oraz azjatyckie (zwłaszcza Chin i Hongkongu). Utrzyma się wysoki popyt na drób ze strony Arabii Saudyjskiej.
Unia nadal będzie importowała drób. Od tego roku prawdopodobnie nastąpi stopniowy wzrost przywozu tego mięsa do 1 mln ton w 2018 r. W ciągu 10 lat przywóz drobiu wzrośnie o 32 proc. Sprzyjać temu będą wzrosty produkcji u głównych dostawców – w Brazylii i Tajlandii. PAP