Jak podkreślił, Polska przekazała Republice Czeskiej zbyt mało informacji na temat polskich przedsiębiorstw, które do żywności wprowadzały sól techniczną zamiast soli jadalnej. Czesi nie wiedzą też, w jakich artykułach może znajdować się sól przemysłowa; dopóki się to nie wyjaśni, dystrybucja pakowanej soli spożywczej pochodzącej z Polski zostaje wstrzymana.
"W Czechach już wstrzymano wprowadzanie do obiegu pakowanej soli spożywczej z Polski do czasu, gdy zostanie wykazana jej nieszkodliwość dla zdrowia. Organy kontrolne podały jednak, że decydująca większość czeskich producentów wykorzystywała w produkcji sól spożywczą z innych niż Polska krajów członkowskich UE" - poinformował PAP rzecznik ministerstwa rolnictwa w Pradze Jan Żaczek.
Czeski resort rolnictwa zwrócił się do Warszawy o szczegółowe dane, w tym listę firm, które w Polsce rozprowadzały sól techniczną. Poprosił też, by polskie służby kontroli żywności współpracowały z instytucjami czeskimi.
"Żądamy informacji o transportach wyrobów spożywczych z zawartością soli przemysłowej, które mogłyby trafić na rynek w Republice Czeskiej" - powiedział minister Bendl. Oprócz tego ministerstwo rolnictwa w Pradze komunikuje się w tej sprawie z Komisją Europejską.
Już wcześniej czeskie służby zajęły się kontrolą polskich produktów spożywczych. Zatrzymano dwa transporty soli z Polski o niejasnym pochodzeniu. Wyniki inspekcji będą znane najwcześniej w piątek.
Minister Bendl podkreślił też, że Czechy nie rozważają zakazu importu polskich artykułów spożywczych w związku z aferą solną w Polsce. Zakaz możliwy byłby jedynie w przypadku zagrożenia dla zdrowia obywateli, a to obecnie nie grozi - dodał.
Ministerstwo rolnictwa odmówiło PAP we wtorek komentarza w tej sprawie, odsyłając do Inspekcji Sanitarnej.
We wtorek zostały opublikowane wstępne opinie dotyczące soli, sporządzone przez: Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego - Państwowy Zakład Higieny w Warszawie, Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach, Konsultanta Krajowego w dziedzinie Toksykologii Klinicznej. Sól przemysłowa badana w laboratoriach Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynaryjnego i Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu nie jest groźna dla zdrowia - poinformował wielkopolski inspektor sanitarny Andrzej Trybusz.
Choć badania wykazały, że poziom zanieczyszczeń w tej soli nie był tak wysoki, by miał wpływ na zdrowie konsumentów, nie znaczy to, że taki produkt powinien być używany przy produkcji żywności - dodał. "Sól tak produkowana, przechowywana, konfekcjonowana nie spełnia żadnych norm sanitarnych i nigdy nie powinna się znaleźć w obrocie spożywczym" - podkreślił.
Wielkopolski wojewódzki lekarz weterynarii Lesław Szabłoński poinformował, że w laboratoriach Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynaryjnego przebadano trzy próbki soli zabezpieczonej przez CBŚ i wyniki były zbliżone do wyników badań WSSE.
Prowadzone badania są efektem ustaleń CBŚ i poznańskiej prokuratury. Wynika z nich, że trzy firmy - dwie z województwa kujawsko-pomorskiego i jedna z woj. wielkopolskiego - mogły sprzedawać miesięcznie tysiące ton niejadalnej soli (będącej odpadem przy produkcji chlorku wapnia i używanej do posypywania zimą dróg) jako sól spożywczą. Proceder ten mógł trwać kilka lat.
Sól trafiała głównie do odbiorców hurtowych, wytwórni wędlin, przetwórni ryb, mleczarni, piekarni, skąd w produktach mogła trafić do sklepów w całym kraju.
W sprawie zatrzymano do tej pory pięć osób. Usłyszały zarzuty wprowadzenia do obrotu środka spożywczego szkodliwego dla zdrowia lub życia człowieka, za co może grozić do pięciu lat więzienia.
Policja i służby weterynaryjne prowadziły kontrole firm na terenie całego kraju. Zabezpieczono do badań próbki z prawie tysiąca ton soli niejadalnej. W sprawie przesłuchano też kilkudziesięciu świadków, głównie odbiorców soli, którzy nie mieli świadomości, że dostarczana im sól nie jest spożywcza.
Prokurator generalny Andrzej Seremet poprosił bydgoską prokuraturę o informację dotyczącą śledztwa, które umorzyła w 2006 r., a które dotyczyło właśnie oszustw z solą wypadową. Sprawę opisała przed tygodniem "Gazeta Wyborcza". Z jej informacji wynika, że Urząd Kontroli Skarbowej w Bydgoszczy wiedział o zanieczyszczonej soli już w 2002 r., a prokuraturę poinformował o tym w 2005 r. W aktach sprawy przewijało się m.in. nazwisko jednej z zatrzymanych obecnie osób.
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu nie wyraziła zgody na opublikowanie list firm, które potencjalnie mogły używać niejadalnej soli.
Z Pragi Michał Zabłocki (PAP)