„Problem polega na tym, że rząd czyni wielkie starania – i to niemało nas kosztuje – w celu zwiększenia siły nabywczej i dochodów mieszkańców, a to wszystko próbują „zjeść” – nie mówię o konkretnych centrach handlowych, ale to ma powiązania, jak słyszymy, również z systemem cieplnym – ktoś chce zwiększyć zyski” – w wywiadzie dla „Žinių radijas” powiedział w czwartek premier.
W opinii szefa rządu, rzadko się zdarza, by handlowcy dzielili się zyskiem również z pracownikami, nie zwiększają im płac.
Doradca premiera Skirmantas Malinauskas w sieciach społecznościowych wspomniał o pewnej „dużej sieci handlowej”, która prawdopodobnie wywiera wpływ na rynek handlu detalicznego. W odpowiedzi na to premier powiedział, że jest to również spory problem.
„Sieć duża, naprawdę ważna dla litewskiej gospodarki i nie jest to wróg Litwy. (…) Ale ona wywiera ogromny wpływ i jej czynności na rynku oddziałują też na inne sieci, sklepy. Dlatego chcemy, aby był dialog. (…) Już słyszymy o pewnych rozwiązaniach, mówiąc o koszyku cenowym podstawowych produktów, o kilku tysiącach towarów, które również będą pod obserwacją albo ceny będą mniejsze niż w Polsce” – mówił Skvernelis.
W środę rząd przyjął plan ustabilizowania cen produktów żywnościowych. Premier mówi, że najważniejsze jest uregulowanie relacji handlowców i dostawców oraz zwiększenie konkurencji.
Laurynas Vilimas, kierownik Litewskiego Stowarzyszenia Spółek Handlowych jest sceptycznie nastawiony do rządowego planu. Twierdzi, że proponowane przez rząd rozwiązania zwiększą obciążenie administracyjne dla handlowców i z tego powodu ceny będą tylko rosły.
Na podst. BNS
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.