Jak poinformował Rusłan Naruniec, kierownik wydziału rolnego samorządu rejonu wileńskiego, obszar deklarowanych zasiewów na przeciągu kilku ostatnich lat wykazuje tendencje wzrostowe. W roku 2014 mieszkańcy rejonu zadeklarowali 38,8 tys. ha, w następnym – 39,5 tys. ha, w 2016 – 41 tys. ha, w roku ubiegłym – 42,7 tys. ha, a w roku bieżącym prawie 44 tys. ha, czyli obszar uprawianej ziemi wzrósł o 8 proc.
– Tendencja jest dobra. Powiększanie się obszarów pól uprawianych i zasiewanych jest budujące, chociaż liczba osób deklarujących zasiewy z roku na rok maleje i w tym roku deklaracje złożyło 3800 osób. W roku 2015 liczba osób deklarujących zasiewy wynosiła 4104, w 2016 – 3970, w roku ubiegłym – 3871, tzn. za 4 lata liczba deklarujących zmniejszyła się o 304 osoby – analizował Naruniec.
Szef wydziału zastrzegł jednak, że dane są ciągle weryfikowane i korygowane, chociaż ostateczny termin deklarowania dobiegł końca 2 lipca br.
– W ogóle podstawowy termin składania deklaracji o zasiewach upłynął z dniem 4 czerwca, ale z powodu spóźnionego okresu siewu był przedłużony o kilka dni, a później można było jeszcze deklarować zasiewy, ale za każdy dzień zwłoki potrącany był 1 proc. od wysokości dopłaty. Sankcje te są takim swoistym biczem dyscyplinującym spóźnialskich – tłumaczył rozmówca. Najaktywniejsi w deklarowaniu zasiewów byli mieszkańcy starostwa podbrzeskiego (ok. 6 tys. ha), sużańskiego, niemenczyńskiego wiejskiego (po ok. 4 tys. ha) oraz bujwidzkiego (ok. 3 tys. ha).
Zdaniem kierownika wydziału rolnego, właściciele mniejszych gospodarstw prawdopodobnie rezygnują z gospodarzenia i przekazują posiadane areały ziemi średnim i wielkim gospodarstwom rolnym. Ich właściciele mają większe możliwości: posiadają lepszą bazę materialno-techniczną oraz większe doświadczenie w realizacji produkcji. Z danych statystycznych wynika, że w rejonie wileńskim nie ma wielkich magnatów ziemskich i tylko dwa gospodarstwa mogą się pochwalić, że uprawiają użytki o powierzchni ponad 1000 hektarów. 8 właścicieli posiada areały do 1000 ha, 50 – do 500 ha, a dominują małe gospodarstwa (ok. 3 tys.) mające pod swą pieczą ziemię o powierzchni do 10 hektarów.
W roku bieżącym najpopularniejszymi uprawami zbożowymi są pszenica i jęczmień. W tym roku zasiano jej na obszarze ok. 12 tys. ha, a jęczmienia – 1600 ha (w roku ubiegłym – 1100). Mniej zasiano – w porównaniu z rokiem ubiegłym – gryki. Zasiewy rzepaku utrzymały się na podobnym poziomie.
W rejonie pomyślnie się rozwija i staje się coraz bardziej popularne pszczelarstwo. W roku bieżącym zarejestrowano ponad 7 tys. rodzin pszczelich, a przy ulach krzątało się prawie 300 pszczelarzy, czyli o 2 proc. więcej niż w roku ubiegłym.
– Rolnicy coraz częściej sieją też kultury białkowe (groch, bób, mieszankę), bo różnorodność jest finansowo stymulowana przez rząd i rolnicy wykorzystują możliwość otrzymania większych dopłat, co jest zrozumiałe i chwalebne – zaznaczył kierownik.
Według niego, dobrą nowiną jest to, że prawie wszystkie starostwa rejonu zostały wciągnięte do strefy ziem nieurodzajnych. Nie trafiła do niej tylko gmina szaternicka, gdzie wskaźnik urodzajności gleby przekroczył granicę 34 punktów. W praktyce oznacza to, że rolnicy otrzymają o 50-60 euro więcej. Jest to rozsądny krok, bo w centralnej Litwie, gdzie ziemia jest bardziej urodzajna, rolnicy np. pszenicy młócą średnio 6 t z hektara, a na Wileńszczyźnie o połowę mniej. Ponadto 4 lipca w całym kraju ogłoszono sytuację ekstremalną z powodu panującej od końca kwietnia suszy. Jest to dobre z tego powodu, że Narodowa Agencja Płatnicza będzie bardziej liberalnie patrzyła na przestrzeganie zobowiązań rolników co do terminów realizacji różnych projektów itd.
Niezbyt przyjemną nowiną jest natomiast to, że od 2020 roku Unia Europejska planuje zmniejszyć dotacje dla litewskich rolników o 15 proc. Co prawda, litewski rząd z tym się kategorycznie nie zgadza i próbuje negocjować. Niezbyt optymistycznie zapowiadają się tegoroczne plony zbóż jarych, które z powodu wiosennej suszy mogą spaść o 30, a nawet 50 proc. Spadnie też tonaż siana. Pierwszy pokos nie był imponujący i jedyna nadzieja teraz na otawę, która po ulewnych deszczach powinna nieco zrekompensować straty.
Pogłowie bydła w rejonie utrzymuje się mniej więcej na jednakowym poziomie i dla przykładu krów w rejonie jest ponad 5 tys. sztuk. Z powodu chorób zmniejsza się liczba trzody chlewnej. Wskaźnik 20 tys. świń utrzymuje się tylko dzięki mocom produkcyjnym spółki „Cesta”. Zmniejszyła się liczba koni (1400 sztuk), a wzrosła liczba owiec i kóz, tych ostatnich hoduje się ok. tysiąca.
Jak podkreślił Naruniec, proces deklarowania zakończył się pomyślnie dlatego, że 97 proc. deklaracji zapełnili odpowiednio przygotowani i przeszkoleni pracownicy starostw.
– System składania deklaracji o zasiewach jest dość skomplikowany i zagmatwany, dlatego pomóc specjalistów jest niezwykle ważna i potrzebna. Częściowo utrzymywani oni są ze środków Ministerstwa Rolnictwa, ale też i samorządu – tłumaczył szef wydziału rolnego. Dodał, że to jest konkretne wsparcie i pomoc ludziom ze strony samorządu, którego jednym z priorytetów działalności jest wychodzenie naprzeciw potrzebom mieszkańców.
Zygmunt Żdanowicz
Tygodnik Wileńszczyzny