- Otrzymujemy od mieszkańców wiele skarg w związku z przestawieniem się od 1 stycznia na euro – poinformowała w wywiadzie telewizyjnym szefowa łotewskiego urzędu ochrony konsumentów Baiba Vitolinya. Według niej, skarżący zwracają uwagę na stosowanie przez handlowców niekorzystnych przeliczników, zawyżanie cen lub po prostu ich podniesienie bez żadnego uzasadnienia.
Kontrole pokazały, że skargi przeważnie są uzasadnione – naruszenia wykryto w 78 proc. przypadków.
Jak podaje serwis ekonomia.rp.pl, liczba skarg na wzrost cen w ciągu pierwszych trzech dni funkcjonowania waluty euro jest trzykrotnie wyższa niż w sąsiedniej Estonii po wprowadzeniu euro trzy lata temu.
Ponadto, o komplikacjach w pracy informują również handlowcy. Brakuje przede wszystkim drobnych banknotów oraz monet na wydanie reszty. Kupujący najczęściej chcą zapłacić za towary czy usługi banknotami o większym nominale lub łatami. Rozliczać się tak w euro jak i w łatach można jeszcze w ciągu dwóch tygodni, przy czym reszta z transakcji w łatach powinna być wydawana w euro.
Komentarze
Generalnie na lepsze wychodzi też budżetowi kraju, jednak w naszej sytuacji, gdy kurs lita jest przywiązany do euro w stosunku 1:3,4528, to przejście do strefy euro nie przyniosłaby wymiernych korzyści nawet państwu.
Z kolei społeczeństwo oraz drobny i średni biznes w praktyce na takiej zmianie ucierpieli najbardziej (we wszystkich krajach, niezależnie od zamożności).
Istnieje jeszcze jedno "ale" co do euro - obecnie jesteśmy świadkami kryzysu w strefie euro i jakby coś poszło w gorszą stronę to biedni obywatele naszego kraju musieliby ratować za przeproszeniem skórę rozpasionych południowców...
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.