Szereg litewskich organizacji już ogłosił bojkot raportu, nazywając dzisiejsze spotkanie „inscenizacją prezentacji publicznej". Litwini podnoszą, żę na Białorusi społeczeństwo nie ma nic do powiedzenia, a decyzja o budowie to idee-fixe dyktatora Łukaszenki. Elektrownie budują Rosjanie (Rosatom), którzy wobec braku na nią pieniędzy w białoruskim budżecie, kredytują inwestycję i de facto to oni będą zarządzać i czerpać korzyści ze sprzedaży prądu.
Budowa już trwa. Litwini zwracają uwagę, że raport oddziaływania na środowisko powinien zostać przyjęty, zanim prace ruszyły. Władze w Wilnie uważają, że Białoruś nie przestrzega zasad konwencji z Espoo. Główny źródłem chłodzenia dwóch reaktorów o mocy 1150 MW każdy ma być rzeka Wilia - główna rzeka litewskiej stolicy.
Litwa od początku sprzeciwia się budowie 2,3 km od swojej granicy i 30 km od Wilna elektrowni atomowej na Białorusi. W 2012 r. Litwini ogłosili, że nie zamierzają kupować prądu ani na Białorusi, ani z budowanej w obwodzie kaliningradzkim elektrowni Bałtyckiej. Prace przy tej drugiej zostały w tym roku zamrożone.
Na podst. rp.pl
Komentarze
Litwa mogła juz budować swoja atomówkę - ale zlekcważyła Polskę - no to będzie ją miała na Bialorusi
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.