"Jeśli nic nie zrobimy, zderzymy się z dużymi zagęszczeniem i chaosem w przestrzeni powietrznej. Lotniska będą tak przepełnione, że nie będą mogły odbyć się 2 miliony lotów" - podkreślił we wtorek komisarz Siim Kallas.
Jak podała Komisja Europejska, Stany Zjednoczone kontrolują taki sam obszar przestrzeni powietrznej, z większym ruchem lotniczym przy prawie o połowę mniejszych niż w UE kosztach.
KE wyliczyła, że rozdrobnienie przestrzeni powietrznej nad UE generuje dodatkowe koszty rzędu blisko 5 mld euro rocznie oraz przyczynia się do wydłużenia lotów średnio o 42 kilometry, ponieważ samoloty pokonują trasy "zygzakami", a nie najkrótszymi trasami. Powoduje to też nadmierne zużycie paliwa i emisje CO2.
Dlatego Komisja chce przyspieszyć wdrażanie wspólnej przestrzeni powietrznej (z ang. Single European Sky). Propozycję w tej sprawie przedstawiła we wtorek późnym popołudniem. Wydolność rozdrobnionej obecnie przestrzeni i przeładowanych lotnisk może nie nadążyć za rosnącym popytem na podróże lotnicze. Na brak "wspólnego nieba" narzekają też przewoźnicy.
Wspólną przestrzeń powietrzną w UE ma tworzyć 9 bloków regionalnych tzw. FAB (functional airspace blocks); Do bloku bałtyckiego należy Polska i Litwa. Najbardziej zaawansowany jest blok Dania-Szwecja, relatywnie dobre postępy odnotowuje blok Wielka Brytania-Irlandia.
Jednak wszystkie bloki miały się zintegrować do końca 2012 r., dlatego Kallas ma zagrozić uruchomieniem wobec krajów procedur o naruszenie unijnego prawa po wakacjach. Teraz przestrzeń powietrzną nad UE kontroluje 27 narodowych systemów, którym podlega 60 centrów kontroli ruchu lotniczego.
Na podst. PAP
www.L24.lt