Komisja nie ujawniła, w jakich firmach przeprowadzano naloty, stwierdzając tylko, że inspekcja objęła dwa państwa członkowskie UE i jedno państwo poza Unią. Wizyty kontrolerów w swoich biurach potwierdziły natomiast brytyjski koncern BP, brytyjsko-holenderski Shell, norweski Statoil, a także firma Platts publikująca wzorcowe dla branży naftowej zestawienia cen paliw. Nie wiadomo, czy to pełna lista firm objętych kontrolą.
KE podejrzewa, że kontrolowane koncerny mogły, działając w zmowie, przekazywać nieprawidłowe dane agencji Platts, aby w ten sposób wpływać na rynkowe ceny paliw oraz biopaliw.
W systemie stosowanym przez Platts obowiązuje zasada tzw. okna, czyli danych na zamknięcie rynku. To pół godziny, w czasie której na podstawie ofert i transakcji ustala się ceny paliw, a następnie stosuje się do rozliczenia na całym rynku paliwowym transakcji wartych miliardy dolarów.
Według koncernu Statoil kontrola KE dotyczy ewentualnych nieprawidłowości w działaniu systemu Platts sięgających 2002 r.
Naloty inspektorów KE nie oznaczają wszczęcia formalnego postępowania. Dopiero po analizie zebranych teraz materiałów Bruksela zdecyduje, czy rozpocznie takie dochodzenie. A dopiero po takim dochodzeniu KE może ewentualnie postawić zarzuty łamania przepisów antymonopolowych.
Na podst. Wyborcza.pl
l24.lt