MFW jest częścią ONZ-owskiej architektury finansowej świata. Poza udzielaniem niskooprocentowanych pożyczek krajom będącym niejednokrotnie na skraju bankructwa, dostarcza też eksperckiej pomocy m.in. państwom przechodzącym zmiany ustrojowe. Krytycy oskarżają go, że reprezentuje interesy finansjery, przede wszystkim dlatego, że wymaga bolesnych społecznie reform od państw, którym udziela wsparcia.
Centralnym elementem finansów MFW jest system kwot (maksymalnych udziałów) jakie 188 należących do niego krajów ma w razie potrzeby przekazać Funduszowi. Limity te zależą od pozycji ekonomicznej danego kraju, ale wpływają też na siłę głosu w organizacji. Im bogatszy kraj, tym większe jest jego potencjalne zaangażowanie w MFW i większy wpływ na decyzje. Z kwotami związane są też kwestie pożyczek, bo kraj może otrzymać od Funduszu kilkakrotność swojego limitu.
Dwa lata po wybuchu kryzysu w 2010 r. Rada Gubernatorów MFW, która jest najwyższym organem decyzyjnym zatwierdziła plan reformy kwot. W jej wyniku wysokość udziałów ma się bezprecedensowo zwiększyć. Do dyspozycji Funduszu będzie dwukrotnie więcej niż dotąd pieniędzy - w sumie 715 miliardów dolarów. To więcej niż połowa negocjowanego niedawno budżetu UE na siedem lat.
Kilkuletni proces zatwierdzania reformy jest już na finiszu. 148 krajów reprezentujących 77 proc. głosów już odrobiła swoje zadanie, (aby przyjąć reformę potrzeba większości 85 proc.) Ratyfikację decyzji musi jeszcze przeprowadzić senat Stanów Zjednoczonych, które są największym "udziałowcem" MFW.
(PAP)