Od 13 marca w Unii Europejskiej, oprócz zakazu testowania kosmetyków na zwierzętach, obowiązuje również całkowity zakaz importu spoza Unii nowo wprowadzanych, gotowych preparatów oraz pojedynczych składników testowanych na zwierzętach. Czy to oznacza załamanie rynku kosmetycznego i spowoduje, że nie będziemy mieć dostępu do coraz doskonalszych produktów? Wcale nie. Przeprowadzanie testów na zwierzakach przy obecnym rozwoju medycyny i genetyki wcale nie jest konieczne, aby wdrażać nowe rozwiązania. A zakaz nie będzie tak naprawdę całkowicie "szczelny".
Już od dawna testy reakcji skóry na kosmetyki można sprawdzać przy wykorzystaniu skóry pobranej od ludzi lub na komórkach naskórka wyhodowanych w laboratorium. Choć może się na pierwszy rzut oka wydawać, że wyniki na „bezpańskich" komórkach są mniej miarodajne niż z testów na zwierzętach, to warto pamiętać o różnicach międzygatunkowych. W przypadku testów na zwierzętach one także mogą wpływać na problemy z porównywalnością reakcji ludzkiego organizmu na dany składnik. Nie możemy sugerować się tylko tym, w jakim procencie np. genom ludzi i laboratoryjnych szczurów się pokrywają. Istotne są przecież także właściwości skóry, takie jak: zabezpieczenie jej naskórkiem, pokrycie włosem (futrem), ilość i rodzaj barwników. Wiele koncernów już od dawna stosuje badania na ludzkiej skórze i nie osiąga gorszych wyników niż testów na zwierzętach.
Zakaz testów kosmetyków na zwierzętach nie jest jednak całkowity. Pewne badania są nadal trudne lub niemożliwe do przeprowadzenia na wyizolowanych tkankach. Jak np. zbadać wpływ długotrwałego używania danej substancji na tkanki zlokalizowane poza skórą? „Hodowlane" komórki nie maja połączenia z wątrobą lub nerkami. Na wyizolowanym naskórku lub skórze trudno też zbadać, jak na ludzkie zdrowie wpływa odkładanie się w organizmie danej substancji na skutek jej długotrwałego stosowania na żywym organizmie. Między innymi z tych powodów w pewnych przypadkach firmy produkujące kosmetyki mogą wystąpić o pozwolenie prowadzenia testów na zwierzętach. Producent musi jednak bardzo dobrze swój wniosek uzasadnić, a decyzję w tej sprawie wydawać będzie Komisja Europejska po konsultacjach z wyspecjalizowaną instytucją unijną: Stałym Komitetem ds. Produktów Kosmetycznych.
Wejście w życie nowego prawa nie oznacza jednak, że w sklepach nie znajdziemy już kosmetyków testowanych na zwierzętach. Zakaz dotyczy nowych produktów i składników, czyli badanych po dacie wejścia prawa w życie. Dlatego warto przyglądać się oznaczeniom na opakowaniu. Kosmetyki z grupy tzw. „cruelty free" - nietestowane na zwierzętach – mają znaczek króliczka na tle trójkąta. Trzeba jednak uważać, ponieważ zdarza się że znaczek króliczka w bardzo różnych przekształceniach jest drukowany na etykiecie tylko po to, aby wzbudzić pozytywne skojarzenia, podczas gdy produkt nie jest wcale „cruelty free". Firmy wytwarzające jednocześnie kosmetyki i leki mogą składniki kosmetyków testować na zwierzętach pod kątem badań leków, a potem użyć ich w produkcji kosmetyków. Na pewno jednak nowe prawo jest pewnego rodzaju krokiem naprzód w ulżeniu cierpieniu zwierząt w laboratoriach.