„Samorząd według swojej procedury oszacował karę restytucyjną i kwota ta wyniosła 141 tys. euro. Kara została już przekazana właścicielowi działki, deweloperowi, i spodziewamy się, że wkrótce zostanie zapłacona. To przynajmniej w jakimś stopniu świadczyłoby o ich szczerej skrusze w tej sytuacji, która tak naprawdę, jak wynika z ich komunikacji, budzi duże wątpliwości” – powiedział w środę dziennikarzom mer Wilna Valdas Benkunskas.
„Twierdzenie, że szczegółowy plan pozwala im na wycięcie tego drzewa jest kompletnym absurdem, ponieważ po pierwsze, zgodnie z przepisami, to nie szczegółowy plan decyduje o usunięciu, czy nie, wymagane jest osobne zezwolenie w konkretnym przypadku. To pozwolenie nigdy nie zostało udzielone, nie wykazano żadnych oczekiwań, że może być udzielone i nie ma nic poza manipulacją i próbą przekręcenia sytuacji” – stwierdził.
Mer powiedział, że argumenty dewelopera dotyczące wycinki dębu nie wytrzymują żadnej krytyki, a samorząd nadal uważa, że popełniono przestępstwo.
Przypominamy, że w minioną w sobotę w centrum Wilna, przy ulicy Ceikinių, wycięto wieloletni dąb. Wywołało to oburzenie mieszkańców i samorządu. Niezadowolenie wyraził także prezydent Gitanas Nausėda, nazywając to barbarzyńskim atakiem.
Działkę, na której wycięto wieloletni dąb, należy do firmy „Rinktinės NT”. Obecnie na działce trwają prace budowlane Firma nie przyznaje się do winy. W złożonym oświadczeniu stwierdziła, że korzenie dębu trafiały na sieć kanalizacji deszczowej uszkadzając ją.
Na podst. ELTA, inf. wł.