„Z tego powodu firma podjęła decyzję o naprawie sieci deszczowej. Zgodnie z obowiązującymi przepisami drzewa rosnące na sieciach inżynieryjnych oraz w ich strefie ochronnej nie są objęte ochroną, dlatego ich wycinanie nie wymaga uzyskania zezwoleń. Mając to na uwadze, w ramach remontu sieci kanalizacji deszczowej zaplanowano usunięcie dwóch drzew, które utrudniają prace remontowe i nie są chronione. Wbrew temu, co twierdzi samorząd, drzewo, o którym mowa zdaniem arborystów, ma mniej niż sto lat, a jego system korzeniowy trafia na sieć kanalizacji deszczowej, wyrządzając ewidentne szkody” – podkreślono w komentarzu.
UAB „Rinktinės NT” podkreśliła, że usunięcie drzewa było przewidziane w obowiązującym szczegółowym planie działki, a firma nie wycięła drzew chronionych.
„Na działce znajduje się stuletni dąb, który zgodnie ze szczegółowym planem jest chroniony, więc bez wątpienia pozostanie. Firma z własnej inicjatywy zadba także o długowieczną lipę rosnącą przed szkołą. Spółka współpracuje z samorządem i wspólnotami w zakresie przekształcania terenu w zielone, otwarte i atrakcyjne dla społeczeństwa miejsce” – zapewnia spółka.
„Ogólnie rzecz biorąc, firma 3 lata temu wraz z zespołem architektów zaproponowała pomysł ratowania tego drzewa. Jednak różne badania przeprowadzone później przez wykwalifikowanych arborystów wykazały, że nie ma gwarancji, że drzewo przetrwa fazę pobudowlaną. Taką opinię wyrażali nawet arboryści zatrudnieni przez samorząd." - napisano w oświadczeniu.
Przypominamy, że w sobotę w centrum Wilna, przy ulicy Ceikinių, wycięto długowieczny dąb. Mer Wilna Valdas Benkunskas nazwał to wandalizmem i zapewnił, że deweloperzy nie mieli zezwolenia na wycięcie drzewa. Dodał także, że zamierza zawiadomić organy ścigania.
Niezadowolenie wyraził także prezydent Gitanas Nausėda, nazywając to barbarzyńskim atakiem.
na podst. ELTA