Stowarzyszenie Polscy Łowcy Burz liczy ponad 40 członków rozsianych po całym kraju. Zajmuje się przede wszystkim ostrzeganiem przed groźnymi zjawiskami atmosferycznymi.
"Szczególnie jesteśmy nastawieni na burze, wydajemy też ostrzeżenia i prognozy, jeśli chodzi o intensywne opady deszczu, silne wiatry. Badamy te zjawiska, robimy prezentacje i staramy się edukować ludzi" – powiedział Life jeden z łowców Piotr Żurowski.
Polscy łowcy burz mają swój autorski system ostrzegania, potrafią przewidzieć groźne zjawiska pogodowe dla każdego powiatu w kraju.
„Z naszych ostrzeżeń korzystają niektóre samorządy i straż pożarna" – powiedział Żurowski.
Łowcami są fascynaci zjawisk pogodowych z całego kraju: zarówno studenci, jak i osoby pracujące. Niektórzy członkowie stowarzyszenia studiują meteorologię, ale w jego skład wchodzą przedstawiciele różnych profesji i kierunków.
Polscy łowcy burz zadzierają głowy w niebo, często z aparatem fotograficznym lub kamerą. Pracują też przy komputerach, zbierając dane meteorologiczne z całego świata. Niestety – nie mogą sobie pozwolić na taki sprzęt i na pojazdy, jak łowcy z filmu czy grupy działające np. w USA.
Zdarza się, że wyjeżdżają w miejsca, gdzie spodziewane są szczególnie spektakularne zjawiska atmosferyczne – by prowadzić badania, robić dokumentację i przesyłać ostrzeżenia. Sam Piotr Żurowski kilka lat temu przewidział groźną burzę i rozesłał ostrzeżenia przed powodzią.
„Widziałem na danych radarowych, że zbliża się burza, która generuje bardzo intensywne opady deszczu. Wysłałem informacje do urzędów na południu województwa małopolskiego, do jednostek OSP i do znajomych. Z tej burzy powstała tzw. powódź błyskawiczna" – powiedział.
W sobotę łowcy burz spotykają się w Poznaniu na zlocie połączonym z konferencją naukową poświęconą ekstremalnym zjawiskom atmosferycznym. Na poznański Uniwersytet im. Adama Mickiewicza przyjadą naukowcy zajmujący się badaniem i rozwijaniem nowych metod prognozowania ekstremalnych zjawisk atmosferycznych, synoptycy wykorzystujący te metody w prognozowaniu oraz łowcy burz - obserwatorzy meteorologiczni. Szykuje się więc spora burza mózgów.
Jak powiedział organizator spotkania Mateusz Taszarek, to pierwsze w Polsce wydarzenie integrujące te trzy grupy.
"Od 10 lat funkcjonuje Europejska Baza Danych o Groźnych Zjawisk Meteorologicznych, która kolekcjonuje informacje o niebezpiecznych zjawiskach. Na tej podstawie można już określić, w jakich miejscach w Polsce spadł największy grad, gdzie zdarzają się niszczycielskie burze i gdzie najczęściej raportuje się trąby powietrzne. Chcemy rozmawiać o tym, w jaki sposób można wykorzystywać te dane w badaniach i ulepszaniu prognoz" - powiedział.
Jak dodał, być może w przyszłości, gdy synoptycy określą dokładnie czas i miejsce występowania burzy, gradu, wichury, osoby przebywające w zagrożonym terenie dostaną informację SMS - nawet jeśli w danym miejscu przebywają przypadkowo.
"Chodzi o to, by w przypadku, gdy mamy informację o trajektorii przemieszczania się trąby powietrznej lub niebezpiecznej burzy, istniała możliwość lokalizacji telefonów komórkowych osób przebywających na trasie takiego zjawiska i przesłania im ostrzeżenia" - powiedział.
W trakcie konferencji będzie mowa o tym, z jakiej chmury będzie deszcz, oraz jak wygląda ściganie i łowienie burz w praktyce. Nie zabraknie też wykładów i dyskusji poświęconych trąbom powietrznym w Polsce.
Mateusz Taszarek wyjaśnił, że współcześni specjaliści od pogody przy użyciu numerycznych modeli pogody potrafią określić obszar, na którym wystąpią niebezpieczne zjawiska z ok. 24-godzinnym wyprzedzeniem. W Polsce co roku zdarza się średnio dziesięć trąb powietrznych. Co 3-4 lata zdarzają się trąby, które są bardzo silne i mogą niszczyć budynki oraz zabić człowieka. PAP