Brak pszczół i innych owadów zapylających może zmniejszyć plony w bardziej odczuwalny sposób niż niedostateczne nawożenie czy brak wody. Z kolei kiedy uprawy są właściwie zapylane, wydają więcej owoców i mają więcej składników odżywczych. Takie są wnioski z eksperymentu, który w Kalifornii przeprowadziła na migdałowcach prof. Alexandra-Maria Klein z Uniwersytetu we Fryburgu i jej koledzy ze Stanów Zjednoczonych.
W czasie badania migdałowce były zapylane przez pszczoły, zapylane ręcznie lub izolowane od owadów zapylających. Dodatkowo badacze podlewali i nawozili drzewa zgodnie z miejscową praktyką lub podlewali je skąpo i nie nawozili.
Okazało się, że najwięcej owoców wydawały drzewa zapylane ręcznie, były one jednak bardzo małe. Dla kontrastu drzewa w żaden sposób niezapylone nie wytworzyły praktycznie owoców. Natomiast te, które je wyprodukowały, miały owoce bardzo duże. Plon uzyskany z drzew zapylonych przez pszczoły był o 200 proc. wyższy niż u roślin, które uległy procesowi samozapylania.
Nawożenie i podlewanie dawało efekty w postaci plonów tylko w powiązaniu z manipulacjami z zapylaniem. Niemniej jednak zbyt skąpe podlewanie powodowało zrzucanie liści, a liście nienawożonych drzew masowo żółkły. To doprowadziło badaczy do wniosku, że migdałowce rekompensują sobie brak składników odżywczych i wody na krótką metę, przekierowując zasoby do owoców, ale nie mogą sobie wynagrodzić niedostatecznego zapylania.
Badacze zademonstrowali też, że ilość składników odżywczych w migdałach różni się w zależności od sposobu zapylania: owoce samozapylonych okazów zawierały mniej kwasu linolowego, ale za to więcej wit. E.
Wyniki badań ukazały się w magazynie "Plant Biology" i "PLOS ONE". (PAP)