Dane te wyglądają zatrważająco, dlatego dopóki nie ma szczepionki przeciwko tej chorobie, funkcjonariusze Państwowej Służby Kontroli Żywności i Weterynarii ostrzegają: należy rygorystycznie przestrzegać przepisów bezpieczeństwa biologicznego. Tylko w taki sposób można będzie uchronić farmy hodowli trzody chlewnej, dziki sięnie zarażą, a rozpowszechnianie się afrykańskiego pomoru świń uda się przytłumić i nawet powstrzymać.
W ubiegłym roku hodowcy zmuszeni byli do zlikwidowania tysięcy świń
Pierszy kwartał 2019 r. napawa optymizmem: afrykański pomór świń w tym roku nie rozprzestrzenił się na razie na nowe rejony. Oprócz tego, przypadków choroby nie zarejestrowano na razie w żadnym gospodarstwie hodowli trzody chlewnej, funkcjonariuszy Pańtwowej Służby Kontroli Żywności i Weterynarii niepokoją jednak tendencje rozpowszechniania się choroby. Pomór wykryto w tym roku w bezpośrednim sąsiedztwie miejsc hodowli świń. Kwestią czasu pozostaje więc, kiedy afrykański pomór świń dotrze do gospodarstw, a największy niepokój budzi zbliżający się sezon letni.
– Nie chciałoby się prognozować, jednak obserwując tendencje rozpowszechniania się choroby widzimy, że ogniska w miejscach hodowli świń są bezpośrednio związane z zapadnięciem na tę chorobę dzików. Wybuchy epidemii afrykańskiego pomoru świń są największe w okresie letnim, a to związane jest z aktywniejszą działalnością człowieka – zbieraniem jagód, grzybów, pracami polowymi oraz w lesie. Hodowcy świń nierzadko z powodu braku ostrożności nie przestrzegają wymogów bezpieczeństwa biologicznego i nie wiedząc o tym przynoszą chorobę do gospodarstw – podkreśla doradca w Wydziale Działalności Państwowej Służby Kontroli Żywności i Weterynarii Paulius Bušauskas.
W tym roku 166 padniętych i upolowanych dzików zarażonych było afrykańskim pomorem świń, a w ubiegłym roku zarejestrowano największy wybuch choroby od czasu zarejestrowania pierwszego przypadku choroby w 2014 roku. Wówczas afrykański pomór świń wykryto u 76 dzików, w 2018 roku – u 2 922. Liczba przypadków choroby zwiększyła się aż 38-krotnie.
W 2018 roku chorobę zarejestrowano w 42 niekomercyjnych gospodarstwach, gdzie należało zlikwidować 130 świń.
Chociaż afrykański pomór świń w ubiegłym roku został wykryty tylko w 9 gospodarstwach komercyjnych, jednak straty w trzodzie chlewnej są w nich ogromne. Przedsiębiorcy musieli zlikwidować ponad 22 tys. świń.
Powstrzymanie pomoru zaczyna się od mycia rąk
Gdy choroba w tak zatrważający sposób się rozprzestrzenia wśród dzików, warto przypomnieć znaczenie przestrzegania zasada bezpieczeństwa biologicznego. Odpowiednie ich przestrzeganie chroni gospodarstwa nie tylko przed afrykańskim pomorem świń, ale również przed przedostaniem się i rozprzestrzenianiem się innych chorób.
Jak twierdzi profesor Katedry Patobiologii Weternaryjnej Wydziału Weterynarii Litewskiego Uniwersytetu Nauk o Zdrowiu dr Alvydas Malakauskas, dla gospodarstw komercyjnych przepisy te są codziennością, należy tylko jeszcze bardziej rygorystycznie je przestrzegać.
Jednakowoż dla niekomercyjnych hodowców świń wymogi bezpieczeństwa biologicznego były nowością i to im najtrudniej jest zmienić swoje przyzwyczajenia i codzienne praktyki.
– Często miejsca chowu trzody chlewnej nie są odpowiednio odizolowane od ludzi i zwierząt, świnie nie są zabezpieczone przed bezpośrednimi i pośrednimi kontaktami z dzikami i ich produktami. Ludzie chodzą do lasu i na pola, gdzie prowadzona jest różnego rodzaju działalność, po czym nie zmieniając odzieży, obuwia, wykorzystując te samy przedmioty domowego użytku, nie myjąc i nie dezynfekując rąk, idą do trzody chlewnej. Świnie karmione są trawą. Stwarza to największe zagrożenie zarażenia się afrykańskim pomorem świń – ostrzega prof. dr Malakauskas.
Gospodarstwa hodowli świń – pod państwową kontrolą
Rozmówcy są zgodni co do tego, że gospodarstwa hodowli trzody chlewnej należy obserwować niczym przez szkło powiększające. – Komercyjni hodowcy trzody chlewnej inwestują wiele pieniędzy, by móc spełnić wymogi ochrony biologicznej. Niekomercyjni hodowcy natomiast uważają, że przepisy potrzebne są tylko osobom sprawdzającym. Chociaż w ostatnich latach gospodarstwa te poprawiły wymogi ochrony biologicznej, wciąż jednak zdarzają się nieodpowiedzialni gospodarze – zauważa Bušauskas.
Obecnie na Litwie jest około 13 tys. niekomercyjnych miejsc hodowli świń, dlatego przed funkcjonariuszami Państwowej Służby Kontroli Żywności i Weterynarii stoi prawdziwe wyzwanie, ponieważ gospodarstwa sprawdzane będa inaczej. – W tym roku do gospodarstwa hodowli trzody chlewnej będą się udawali państwowi inspektorzy weterynarii – zrezygnowano z kontroli prywatnych lekarzy weterynarii. Urzędnicy państwowi mają prawo, by niezwłocznie stosować środki oddziaływania. Prywatni lekarze takiego prawa nie mieli i zauważyliśmy, że luźniej patrzono na gospodarstwa, które nie spełniają wymogów bezpieczeństwa biologicznego – twierdzi przedstawiciel Państwowej Inspekcji Kontroli Żywności i Weterynarii.
Jak twierdzi Bušauskas, prewencja afrykańskiego pomoru świń prowadzona jest nie tylko w gospodarstwach. Intensywne rozmowy prowadzone są również z myśliwymi. Prowadzona jest stała praca ze zrzeszającymi ich organizacjami, przedstawiane są środki walki z afrykańskim pomorem świń. Myśliwych kontrolują inspektorzy terytorialnych oddziałów Państwowej Służby Kontroli Żywności i Weterynarii, w weekendy przeprowadzane są również pozaplanowe kontrole.
– Obserwujemy, jak transportowane są upolowane dziki, czy w skuteczny sposób używa się środków dezynfekujących, pobieramy próbki. Możemy wyrazić zadowolenie, że kultura polowania oraz stosunek myśliwych do bezpieczeństwa biologicznego jest dość profesjonalny, dlatego praktyką tą dzielimy się również z innymi państwami Unii Europejskiej – Grecją, Słowenią – nie kryje optymizmu rozmówca.
Osobom, które zrezygnowały z hodowli świń – rekompensaty państwa
Walkę z afrykańskim pomorem świń można usprawnić rezygnując z hodowli trzody chlewnej. Państwo udziela pomocy za każdą ubitą lub padłą świnię – przyznaje rekompensatę w wysokości 100 euro. Pokrywa również do 90 proc. kosztów związanych z nabyciem innych zwierząt gospodarskich, z wyjątkiem świń. Ci z hodowców, którzy zdecydują się na prowadzenie gospodarstw, mogą liczyć na zwrot pieniędzy za nabyte i właściwie użyte środki zapewnienia bezpieczeństwa biologicznego. Wydatki pokrywane są w wysokości do 90 procent, nie więcej jednak niż 900 euro dla jednego wnioskodawcy.
Jak twierdzi Bušauskas, Ministerstwo Rolnictwa dokonało zmian w trybie przyznawania rekompensat i o rekompensatę w wysokości 100 euro za ubitą świnię mogą się ubiegać hodowcy z całej Litwy, a nie tylko z terenów zakażonych.
– Najczęściej rolnicy ubijają kilka świń i wycofują się z tej działalności. Dostrzegamy, że po upływie pewnego czasu po zaprzestaniu hodowli świń, ludzie sami nie wykazują zainteresowania powrotem do poprzedniej działalności. Twierdzą, że mają teraz więcej czasu, a zyski czy korzyść, wynikające z chowu świń, kiedy to trzeba pracować, kupować paszę, są bardzo niewielkie – twierdzi funkcjonariusz Państwowej Służby Kontroli Żywności i Weterynarii.
Szukając wyjścia, funkcjonariusze Państwowej Służby Kontroli Żywności i Weterynarii proponują przestrzeganie sezonowości – rezygnowanie ze zwierząt w ciepłym okresie. Jak podkreśla Bušauskas, jeżeli przeznaczyć na hodowlę świń 8-9 miesięcy, kiedy przedostanie się choroby do gospodarstw jest minimalne, afrykański pomór świń można powstrzymać.
Opracowano we współpracy z Państwową Służbą Kontroli Żywności i Weterynarii
„Rota”