Organizacja ekologiczna Greenpeace w specjalnym raporcie wzywa Europejczyków do ograniczenia konsumpcji mięsa aż o połowę do 2050 roku. Chociaż można byłoby powiedzieć, że „zwariowani ekolodzy znowu wymyślili jakąś oderwaną od rzeczywistości akcję”, jednakże, jak się okazuje, nie tym razem. Współautorzy raportu to uznani naukowcy, m.in. prof. Allan Buckwell z Institute for European Environmental Policy, a jego postulaty nie wzięły się znikąd. Te postulaty są efektem wielu lat badań dotyczących wpływu hodowli zwierząt na środowisko naturalne.
Jak wykazała opublikowana na początku tego roku ogromna analiza przeprowadzona przez naukowców z University of Oxford, jedzenie mięsa jest nieopłacalne energetycznie. Z mięsa pozyskuje się zaledwie 18 proc. spożywanych codziennie kalorii oraz 37 proc. białka, a do jego wyprodukowania używa się 80 proc. ogółu użytków rolnych dostępnych na naszej planecie.
Trudno sobie wyobrazić większą destrukcję na globalną skalę, a w dodatku tak energetycznie nieopłacalną. Nie warzywa do bezpośredniej konsumpcji, nie ziarna na chleb, ale pasza dla zwierząt zajmuje niemal wszystkie tereny uprawne, chociaż żywność, którą dzięki temu pozyskujemy, to nawet nie 1/5 naszego kalorycznego zapotrzebowania.
Właściwie nie chodzi tu o areały, które można byłoby wykorzystywać na wyprodukowanie wielokrotnie większej ilości np. żywności wegetariańskiej, chodzi tu też o to, że hodowle zwierząt oraz pasz dla zwierząt oddziaływują na naturalne środowisko. Zwierzęta przemysłowe emitują ogromne ilości gazów cieplarnianych, w tym trującego metanu, i są powodem pompowania do gleby, rzek i mórz tysięcy ton nawozów, które potem zakwaszają i powodują nadmierne użyźnienie wody na planecie – a czym to się kończy, widzimy na Bałtyku, który z roku na rok coraz bardziej dusi się od zakwitów glonów.
Destrukcyjny apetyt na mięso sprawia dramatyczną dysproporcję pomiędzy zwierzętami żyjącymi dziko, do których niedawno jeszcze należała Ziemia, a krowami, świniami, kurczakami i innymi stworzeniami hodowanymi na jedzenie. Naukowcy wyliczyli, że zwierzęta hodowane przez człowieka to aż 86 proc. wszystkich istniejących obecnie na naszej planecie zwierząt lądowych. Wszystkie pozostałe – od słoni po myszy – to zaledwie 14 proc.
Uświadamiając sobie, do jakich zniszczeń prowadzi ludzki apetyt na mięso, trudno nie zastanowić się nad jego ograniczeniem.
– Jeżeli każdy z nas chciałby zrobić coś konkretnego, żeby ograniczyć swój negatywny wpływ na planetę, powinniśmy przejść na dietę wegańską. To działanie, które będzie znaczyło więcej niż na przykład ograniczenie latania samolotem czy kupno samochodu elektrycznego – przekonuje w „The Guardian” Joseph Poore, zoolog z Oxfordu.
Być może faktycznie nadszedł już czas najwyższy, by zapomnieć o krwistym steku, gdyż koszt chwilowej przyjemności jego jedzenia jest zbyt wysoki dla wszystkich – dla całego ogółu świata…
Na podst. Onet.pl