„Dzięki zaangażowaniu kompetentnych służb udało się szybko i operatywnie usunąć wszystkie skutki awarii. Źródło skażenia zostało zasypane piaskiem, który wchłonął zanieczyszczenia. Okoliczni mieszkańcy i społeczeństwo nie są zagrożeni” – czytamy w komunikacie podstołecznego samorządu.
Ze stawu, do którego przedostały się substancje chemiczne, wypompowano około 300 ton całej objętości, gdyż zanieczyszczenia wymieszały się z wodą zbiornika. Na szczęście, szkodliwe substancje trafiły tylko do zbiornika przeciwpożarowego. Zanieczyszczenia unosiły się na powierzchni akwenu, dlatego nie trafiły do gruntu oraz wód podziemnych i nie zanieczyściły źródeł wody pitnej.
Skażony teren nadal jest ogrodzony. Pobrano też do zbadania próbki gruntu.
Agencja Ochrony Przyrody zbadała we wtorek stopień zanieczyszczenia powietrza, ustalając, że w samym epicentrum skażenia koncentracja alkoholu amylowego przewyższa dozwoloną normę na terenie zamieszkałym. Ale podczas badań źródło skażenia jeszcze nie było do końca zlikwidowane. W miarę oddalania się od epicentrum zanieczyszczenia koncentracja szkodliwych substancji w powietrzu na terenach zamieszkałych nie przewyższała dozwolonych norm.
Jak informuje samorząd, na liście najpilniejszych prac do wykonania – oczyszczenie gruntu zbiornika i zbadanie powietrza na zawartość zanieczyszczeń. Badania te przeprowadzi Narodowe Centrum Zdrowia Publicznego.
Ministerstwo Środowiska informuje, że zdarzenie i wielkość szkód dla środowiska oceniają funkcjonariusze Departamentu Ochrony Środowiska Regionu Wileńskiego. Jedna z wersji wydarzeń jest taka, że pracownicy spółki „Bio valiuta“, po piątkowej kontroli w firmie, wylali część zamiennika paliwa do nieużywanego urządzenia do oczyszczania. Zanieczyszczenia zgromadziły się w odległości 100-150 metrów od pobliskiego niedużego stawu. Woda w zbiorniku przybrała kolor czerwony i żółty.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.