Do drewnianego rycerskiego grodu w Biskupicach pod Byczyną nad zalewem Brzózki przybyli członkowie bractw rycerskich z Czech, Słowacji, Austrii, Niemiec, Litwy, Łotwy, Ukrainy, Białorusi i Polski. W sumie - jak wyliczył kasztelan grodu Andrzej Kościuk - około 400 wojów. Znacznie więcej zjawi się natomiast widzów, którzy zjadą pod Byczynę w sobotę i niedzielę by poczuć się jak w średniowieczu. "Na każdy nasz turniej przyjeżdża po kilkanaście tysięcy osób" - powiedział Andrzej Kościuk.
W programie dwudniowej imprezy były m.in. turnieje – łucznictwa, w rzucie nożem, toporem i włócznią, pokazy tańca brzucha, walk i artylerii, pokaz konny, a także pokaz katowski - jak zapewnił Kościuk - najbardziej mrożące krew w żyłach widowisko tego turnieju. "Dlatego robimy je po zmroku, kiedy już dzieci pójdą spać" - wyjaśnił. - "Będzie ucinanie rąk złodziejaszkom, nabijanie na pal czarownic i wbijanie haków złoczyńcom. Wszystko rzecz jasna bezpiecznie".
Podczas dwudniowego turnieju w grodzie pod Byczyną odbyły sie też koncerty muzyki dawnej, pokaz mody średniowiecznej, warsztaty kaligrafii, czerpanie papieru, nauka pisania gęsim piórem, nauka tkactwa i tańca średniowiecznego. Będzie też okazja, by posmakować rycerskiej strawy - mięsiw wszelakich, grochu, fasoli i kaszy ze skwarkami.
Prócz tego w grodzie rozstawili się kupcy i rzemieślnicy w liczbie około sześćdziesięciu. "Na straganach można kupić naturalne tkaniny, biżuterię, sprzęt rycerski i całą masę pamiątkowych gadżetów dla dzieci" - opowiedział kasztelan grodu.
PAP