Dla wielu używanie klimatyzacji zimą nie ma sensu, ponieważ nie potrzebujemy zimnego powietrza – wręcz przeciwnie. Po co więc ją uruchamiać, zwiększając przy okazji zużycie paliwa?
Wbrew pozorom klimatyzacja przydaje się do szybkiego pozbycia się wilgoci z szyb. O to w okresie jesienno-zimowym nietrudno, szczególnie gdy stoimy w korku i nie mamy ochoty wdychać spalin – zamknięcie obiegu często kończy się parowaniem szyb.
Nawet jeśli nie potrzebujemy jej aktualnie do niczego, powinno się włączać klimatyzację co najmniej kilka razy w miesiącu, na kilkanaście minut. Ponieważ w układzie wraz z czynnikiem chłodzącym krąży olej, który smaruje układ i posiada właściwości konserwujące oraz uszczelniające. Jeśli jej tego nie zapewnimy, klimatyzacja może odmówić nam posłuszeństwa wiosną. Z powodu braku smarowania uszkodzeniu może ulec kompresor.
Z włączaniem klimatyzacji nie można przesadzać, ponieważ osuszając powietrze w samochodzie, zbyt długie przebywanie w ciągle klimatyzowanej kabinie samochodu może prowadzić do suchości skóry i śluzówek, a w konsekwencji do nieżytów górnych dróg oddechowych. Klimatyzacja może się przyczynić do rozwoju przeziębienia i pojawienia takich objawów, jak ból gardła, chrząkanie, uczucie drapania i przeszkody w gardle. Osoby przebywające przez wiele godzin w klimatyzowanej kabinie samochodu często mają problemy z oczami. Suche powietrze wysusza spojówki, co może doprowadzić do zespołu suchego oka – nadmiernego swędzenia, pieczenia i szczypania.
Dlatego z klimatyzacji należy korzystać rozsądnie, jak zimą, tak i latem, i zapominajmy, że jak w przypadku każdego elementu samochodu, długotrwałe nieużywanie zwyczajnie jej szkodzi.
Na podst. interia.pl