Krawczuny są jednym z najważniejszych miejsc pamięci narodowej Polaków z Wileńszczyzny. Dokładnie przed 70. laty w tej podwileńskiej wsi oddziały Armii Krajowej Okręgu Wileńskiego stoczyły swój ostatni, największy bój z hitlerowcami.
Mieszkańcy Wileńszczyzny każdego roku spotykają się przy pomniku w Krawczunach, by oddać hołd żołnierzom Armii Krajowej, którzy walczyli o wyzwolenie Wilna spod okupacji niemieckiej w 1944 roku.
Dzisiaj, w 70. rocznicę operacji „Ostra Brama", do Krawczun licznie przybyli mieszkańcy Wileńszczyzny, kombatanci, którzy wspólnie z harcerzami pełnili wartę honorową przy pomniku, jak również goście z Polski. Została odprawiona uroczysta Msza św.
Złożyć kwiaty i zapalić znicze przy pomniku poległych żołnierzy AK przybyli m.in.: przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, europoseł Waldemar Tomaszewski, prezes Wileńskiego Rejonowego Oddziału ZPL, poseł Michał Mackiewicz, poseł Jarosław Narkiewicz, przedstawiciele samorządu rejonu wileńskiego z mer Marią Rekść na czele. W obchodach uczestniczył również ambasador RP w Wilnie Jarosław Czubiński i konsul generalny ambasady RP Stanisław Cygnarowski.
Sporo osób przybyło na apel do Krawczun z dziećmi i wnukami, by opowiedzieć im o bohaterskich czynach przodków.
Stoczona pod Krawczunami 13 lipca 1944 roku bitwa była największym bezpośrednim starciem wojsk AK i hitlerowców. Mimo ilościowej przewagi Niemców, Polacy wyeliminowali z dalszych walk blisko tysiąc z 3 tysięcy żołnierzy niemieckich i zakłócili przeprawę przez Wilię wycofujących się z Wilna hitlerowców. Podczas walki pod Krawczunami poległo 80 akowców, w tym dowódca I Brygady Wileńskiej AK Czesław Grombczewski ps. „Jurand".
Podczas operacji „Ostra Brama" (6-13 lipca 1944 r.) zginęło około 500 żołnierzy AK. Rannych zostało ponad 1000.
Tekst uzupełnimy.
Komentarze
piękny cytat i jaki prawdziwy... Zwłaszcza dla Polaków mieszkających poza granicami Polski.
Józef Piłsudski
spadaj z powrotem na delfi!
"Szczyt niedorzeczności stanowią zarzuty o brak patriotyzmu i szacunku dla żołnierzy AK. To wyjątkowo niesprawiedliwe stwierdzenia, gdyż Waldemar Tomaszewski jest prawdziwym patriotą i z takiej patriotycznej rodziny pochodzi. Adam, stryj Waldemara, żołnierz AK, był wśród tych, którzy odmówili złożenia przysięgi Berlingowi, za co został aresztowany i więziony wraz z 4 tysiącami AK-owców na zamku miednickim. Następnie przewieziono go do łagrów, do Kaługi. Nigdy nie pozwolono mu wrócić na ojczystą ziemię, a po odbyciu wyroku dożył swoich dni na tzw. ziemiach odzyskanych. Natomiast Waldemar Tomaszewski bronił polskości jeszcze w czasach sowieckich, gdy w 1980 roku podniósł w szkole sprawę mordu katyńskiego. A w tych samych czasach sowieckich „ulubieńcy" litewskich dziennikarzy, szkalujących dziś lidera AWPL, służyli bolszewikom. Landsbergis i Linkevicius jako ochotnicy w komsomole, a Grybauskaite wykładając w wyższej szkole partyjnej. Taka jest prawda. Pouczanie Tomaszewskiego na temat patriotyzmu to zwykła dziennikarska bezczelność."
Coroczne uroczystości w Krawczunach tylko potwierdzają, że dla lidera AWPL patriotyzm jest cenioną wartością, a wszystkie zarzuty są zwykłym chamstwem i złośliwością.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.