Jak przypomniał astronom, w starożytności i w średniowieczu uważano, że wszystkie planety poruszają się po orbitach idealnie kołowych. Pogląd ten zrewidował Jan Kepler, który udowodnił, że ciała Układu Słonecznego poruszają się po krzywych stożkowych: elipsach, parabolach i hiperbolach.
„Dziś wiemy więc, że planety poruszają się po elipsach. Miarą spłaszczenia elipsy jest parametr +e+ zwany mimośrodem. Im bliższy jest on zera, tym bardziej elipsa przypomina okrąg, a im bardziej zbliża się on do jedności, tym bardziej orbita ciała staje się wydłużona” – wyjaśnił naukowiec.
W przypadku Ziemi – dodał - mimośród jej orbity wynosi e=0,0167. Wynika z tego, że nasza planeta nie znajduje się w stałej odległości od Słońca. Jak zaznaczył, choć podręczniki podają, że odległość dzieląca Ziemię i Słońce wynosi 149 600 000 km, jest to tylko wartość średnia. W rzeczywistości dystans dzielący oba ciała zmienia się od 147 100 000 km (astronomowie mówią, że Ziemia znajduje się wtedy w peryhelium) do 152 100 000 km (Ziemia w aphelium).
„Wbrew temu, co moglibyśmy sądzić, Ziemia znajduje się najbliżej naszej dziennej gwiazdy na początku stycznia, a więc w środku zimy, a najdalej na początku lipca, a więc w środku lata ” – zauważył dr Olech. Jak wyjaśnił, świadczy to o tym, że odległość dzieląca Ziemię od Słońca nie jest podstawowym czynnikiem, który warunkuje występowanie pór roku. Największy wpływ na nie ma bowiem nachylenie osi obrotu naszej planety do płaszczyzny jej ruchu orbitalnego
„Tak więc w nocy z 4 na 5 stycznia, o godzinie 2 naszego czasu, kiedy Ziemię od Słońca dzielić będzie rekordowo niska odległość 147,1 mln kilometrów, nie powinniśmy oczekiwać specjalnych upałów” – zażartował.
PAP