Prowadzące do zawalenia budynku katastrofy naturalne bądź zamachy terrorystyczne często uszkadzają także sieci telefoniczne i łącza internetowe. Dlatego ofiary nie są w stanie same wezwać pomocy – dzwonić, wysyłać maili ani SMS-ów.
Leonardo Ramireza z Instytutu Fraunhofera w St Augustin (Niemcy) zainspirowały wiadomości, jakie jego sąsiedzi wysyłali zmieniając nazwę swoich domowych sieci Wi-Fi – na przykład "Nie palić na balkonie" czy "Ścisz muzykę". Uświadomił sobie, że dzięki prostej aplikacji także telefon może wysyłać tego rodzaju komunikaty jako sygnał radiowy, gdy nie ma dostępu do internetu. Ratownicy mogą odebrać wiadomość dzięki własnej aplikacji Wi-Fi.
Konsultując się z ratownikami pracującymi na Haiti oraz w Fukushimie, naukowcy opracowali „aplikację ofiary" oraz „aplikację poszukiwacza". Przy pomocy pierwszej uwięziony może wysłać 27-znakowy komunikat w rodzaju: "Pomocy, ogień na 4. piętrze". Aplikacja poszukiwacza potrafi odebrać taki komunikat z odległości do 100 metrów. Podczas prób terenowych w fabryce chemicznej w Stavanger (Norwegia) udało się odnaleźć dwie "uwięzione" osoby.
Metoda nie wymaga specjalistycznego sprzętu, aplikacje mogą być włączone do systemu Android lub iOS, a ich autorzy myślą nawet o wirusowym dystrybuowaniu jej w miejscu katastrofy - ponieważ nie każdy będzie dość przezorny, aby wcześniej załadować taką aplikację.(PAP)