Historia narodzin dolara amerykańskiego kryje wiele zaskakujących faktów. M.in. najpopularniejsza waluta świata obchodziła swoje 233. urodziny 6 lipca br. Źródło nazwy dolara jest jednak o wiele starsze i nie znajdziemy go w Ameryce Północnej.
By dobrnąć do początków historii amerykańskiego dolara, należy przenieść się do miejsca oddalonego o blisko 7 tysięcy kilometrów od Waszyngtonu. Na przełomie XV i XVI wieku w Czechach odkryto bogate złoża srebra. Kruszec ten został szybko doceniony jako doskonały zastępnik złota przy produkcji monet, gdyż był łatwiej dostępny i tańszy.
W roku 1518 w Sankt Joachimsthal − miejscowości położonej przy granicy z Niemcami, rozpoczęto produkcję srebrnych monet. Na awersie wybito podobiznę Świętego Joachima, ojca Maryi, z kolei rewers zdobił czeski lew z charakterystycznym podwójnym ogonem. Monety z Sankt Joachimsthal zawierały około 27 gramów czystego srebra, a funkcjonowały pod nazwą Joachimsthaler Gulden (złoty joachimstalski), tylko że ludzie mają skłonność do skracania nazw, potocznie nazywano ją Thalerem, czyli po polsku talarem. A po angielsku nazwa tej monety brzmiała – dolar! W taki sposób czeskie srebro zostało ojcem dolara.
Gdy w połowie XVI wieku zmniejszało się wydobycie srebra w Europie, na kontynencie amerykańskim odkrywano kolejne złoża tego cennego metalu. Ze skolonizowanych przez Hiszpanię krajów Ameryki Środkowej i Południowej pochodziło 85 procent światowego wydobycia srebra! Ta dominacja trwała przez 300 lat. Hiszpania, posiadając tak bogate zasoby kruszcu, w krótkim czasie zdominowała rynek i wyparła środkowoeuropejskie talary. Hiszpańskie monety obowiązywały we wszystkich koloniach. Trafiły one również do kolonii brytyjskich w Ameryce Północnej, a że odpowiadały wartością talarom, kolonizatorzy nazywali je hiszpańskimi dolarami.
A więc już dotarliśmy do historii hiszpańskiego dolara w Ameryce Północnej i powoli zbliżamy się do narodzin dolara amerykańskiego.
W 1776 roku, gdy Stany Zjednoczone ogłosiły niepodległość, postanowiono odrzucić funta brytyjskiego i przyjąć dolara hiszpańskiego za oficjalną walutę nowego państwa, gdyż i tak stanowił większość w obiegu. Dolar wspomniany jest nawet w amerykańskiej Konstytucji – w artykule pierwszym jest zapisane, że do 1808 roku parlament nie ma prawa ograniczać sprowadzania niewolników do Stanów Zjednoczonych, choć istnieje możliwość nałożenia cła importowego w wysokości 10 dolarów od osoby (autorzy tego zapisu mieli na myśli właśnie dolara hiszpańskiego).
W czasach kolonizacji Ameryki Północnej osadnicy często posługiwali się towarami, które pełniły funkcję waluty. Były to np. skóry zwierząt, ryby, kukurydza, ryż czy tytoń i in. Takie zasady panowały też na terenie kolonii oraz w handlu z rdzenną ludnością. Pojawiały się także warianty „lokalne”, ponieważ ilość dolara hiszpańskiego w obiegu była ograniczona. Najczęściej posługiwano się nim przede wszystkim w transakcjach międzynarodowych.
Dolary hiszpańskie nie miały jednak pokrycia w cennych kruszcach, takich jak srebro i złoto, a na rynku pojawiały się podróbki. Niestety zazwyczaj drukowano też za dużą liczbę banknotów, co w szybkim tempie doprowadzało do inflacji.
Przygotowując się do wojny niepodległościowej w 1775 roku w Ameryce wprowadzono nową walutę zwaną Continentals (kontynentale). Wojny bardzo drogo kosztują, więc dlatego zwiększono druk banknotów, a to doprowadziło do hiperinflacji.
Pół dekady po wprowadzeniu kontynentali ich wartość spadła do zaledwie 2,5 procent wartości nominalnej. Stąd w języku angielskim powiedzenie „not worth a continental” – „nie wart kontynentala”, po polsku zaś brzmi następująco: „nie wart funta kłaków”.
W lipcu 1785 roku Robert Morris, finansista, kupiec i mąż stanu z Oxfordu w stanie Maryland, stał się człowiekiem, któremu powierzono rozwiązanie tego problemu. Dzięki własnym środkom – był wówczas jednym z najbogatszych Amerykanów – oraz dzięki pożyczce zaciągniętej od Francuzów utworzył Bank Ameryki Północnej. Upoważnił on Kongres Kontynentalny do emisji nowej waluty – United States Dollar.
By dolary amerykańskie nie podzieliły losu kontynentali, zadbano o odpowiedni zapis w Konstytucji, zgodnie z którym poszczególne stany nie mogły emitować własnych papierowych walut. W 1792 roku dolar amerykański stał się prawnym środkiem płatniczym.
Przez cztery dekady Stany Zjednoczone funkcjonowały w systemie walutowym opartym na złocie i srebrze. Relacje monet z obu kruszców ustalono na 15 do 1 – srebrna moneta ważyła 24 gramy, a złota 1,6 grama. W 1834 roku relacja została zmieniona przez Kongres na 16 do 1 –złota moneta ważyła odtąd 1,5 grama. Obniżyło to wartość srebra, które nadal było wydobywane głównie w Ameryce Środkowej kontrolowanej przez Hiszpanię. W tym czasie w Kalifornii odkryto duże złoża złota, co dodatkowo zmarginalizowało znaczenia srebra. Właśnie to i było powodem, że w 1873 roku wycofano z obiegu srebrnego dolara.
Podczas drugiej wojny o niepodległość w 1812 r. oraz wojny z Meksykiem (1846-1848) Stany Zjednoczone wyemitowały pieniądze, które nie miały pokrycia w cennych kruszcach. Podobnie podczas wojny secesyjnej (1861-1862), kiedy funkcję środka płatniczego pełnił Demand Note. Opłacano nim żołnierzy i uzbrojenie. Drukowano go dwustronnie, a na odwrocie królował charakterystyczny zielony kolor. Stąd pochodzi potoczna nazwa – „greenback”. Banknoty te były pierwowzorem obecnych papierowych amerykańskich dolarów.
Nastąpiła nowa era dla dolara. Co prawda, podjęto kilka prób przywrócenia srebrnych monet do obiegu, gdyż w USA odkryto znaczne złoża tego kruszcu. Ostatecznie zaś w 1900 roku w parlamencie przegłosowano Gold Standard Act, który gwarantował wymienialność dolara na złoto w stosunku jeden dolar za półtora grama złota. Ogromne zmiany nastąpiły w 1933 roku, gdy prezydent Franklin Delano Roosevelt podpisał rozporządzenie wykonawcze 6102, zgodnie z którym obywatele otrzymali zakaz przetrzymywania jego dużych ilości. I musieli sprzedać je bankowi centralnemu.
Dotychczasowe przetrzymywanie złota jako zabezpieczenia finansowego powodowało zmniejszenie ilości pieniędzy na rynku i pogłębianie kryzysu gospodarczego. Parytet złota przywrócono po II wojnie światowej. Wprowadzono stały przelicznik oraz ustalono stałe kursy walut 44 państw alianckich wobec dolara. Tak też dolar stał się walutą światowych rezerw. Erę gwarantowanej wymienialności dolara na złoto przerwał Richard Nixon. Odtąd amerykański system walutowy nie był już powiązany z metalami szlachetnymi.
Kolor zielony niemal od zawsze kojarzony jest z dolarem. W odróżnieniu od większości walut amerykańskie banknoty mają podobną kolorystykę niezależnie od nominału – czarny kolor z elementami zieleni z przodu, a na odwrocie zieleń. Banknot jednodolarowy z wizerunkiem Jerzego Waszyngtona wszedł do obiegu w 1880 roku. Jego design jest niezmienny od 1963 roku, a obecność jednodolarówki na rynku wynosi średnio zaledwie 5-8 lat przed wycofaniem z obiegu, natomiast studolarówka w obiegu znajduje się średnio 15 lat.
Na wszystkich nominałach widnieją wizerunki wybitnych postaci z historii USA. Jednakże nie koniecznie są na nich sami prezydenci. Na amerykańskich zielonych dolarach możemy podziwiać następujące osobistości: 1$ – George Washington (z drugiej strony: Wielka Pieczęć Skarbu USA); 2$ – Thomas Jefferson (z drugiej strony: Podpisanie Deklaracji Niepodległości); 5$ – Abraham Lincoln (z drugiej strony: Pomnik Abrahama Lincolna); 10$ – Alexander Hamilton (z drugiej strony: Budynek Ministra Skarbu); 20$ – Andrew Jackson (z drugiej strony: Biały Dom); 50$ –Ulysses Grant (z drugiej strony: Budynek Kongresu); 100$ – Benjamin Franklin (z drugiej strony: Ratusz Filadelfii).
Dwudolarówka cieszy się w Stanach Zjednoczonych najmniejszą popularnością. Ten banknot był emitowany do 1966 roku, jednak wstrzymano jego produkcję z powodu niewielkiej popularności. Nominał wskrzeszono 1976 roku z okazji 200-lecia uchwalenia Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych. Wielu Amerykanów nie ma pojęcia, że dwudolarówka jest legalnym środkiem płatniczym i patrzy na ten nominał bardzo podejrzliwie.
Amerykańskie dolary długo były uznawane za łatwe do podrobienia. Przez to, że ich wzory nie zmieniały się przez wiele lat, fałszerze mogli dopracować metody produkcji swoich podróbek. Sprawę ułatwiał też fakt, że w dolarach o wiele później niż w walutach innych państw wprowadzono niektóre zabezpieczenia. Chociaż dolar nadal należy do najczęściej podrabianych walut na świecie, obecne zabezpieczenia bardzo utrudniają pracę fałszerzom. Dla przykładu najnowsza studolarówka, która weszła do obiegu w 2013 roku, ma szereg nowych rozwiązań: mikrodruk, papier składający się w ¾ z bawełny i ¼ z lnu z niebieskimi i czerwonymi włóknami, znak wodny, taśmę 3D, nitkę zabezpieczającą, zmieniający się kolor grafiki podczas zginania.
Jednakże podrabianej zielonej waluty nigdy nie brakowało. A za jednego z najlepszych fałszerzy dolarów uznano Tomasza Ś. Podczas, gdy w 2007 roku wprowadzono do banknotów dolarowych nowe zabezpieczenia, stare banknoty nie zostały wycofane z obiegu. Dzięki temu polski fałszerz mógł nadal produkować swoje studolarówki zgodnie z metodą opracowaną kilka lat wcześniej. O tym, jak była skuteczna, może świadczyć fakt, że jego „dzieł” nie potrafili odróżnić od oryginałów ani pracownicy banków, ani urządzenia sprawdzające zabezpieczenia.
Tomasz Ś. „wpadł” przez polskiego turystę w… Rio de Janeiro. Tam właśnie zapłacono fałszywką, o której dowiedziało się FBI. Agenci byli ponoć pod wielkim wrażeniem doskonałości polskiej kopii. Ślad fałszywych studolarówek zaprowadził ich do Polski, gdzie we współpracy z policją przygotowano wielomiesięczną prowokację, dzięki której Tomasz Ś. został zatrzymany.
Na podst. Onet.pl we współpracy z Rkantor.com