Ciasto składa się z wody i mąki, która najczęściej bywa poświęcona. Mąka nie może być - tak jak dla wypieku chleba - najświeższa, tylko trochę odleżana. Wtedy opłatki lepiej się pieką. Zdarza się, przy gorszej mące, że na pięć, dziesięć wiader sypkiego „materiału" trzeba dodać dwie łyżki oleju. I to wszystko.
Z żółtawego biały
W czym tkwi tajemnica smaku opłatka? Bardzo dużo zależy od sposobu przechowywania. Opłatki nie mogą złapać wilgoci, muszą być przechowywane w wietrzonym pomieszczeniu.
Opłatek, nawet podczas długiego leżakowania, nie psuje się, dlatego można go piec przez cały rok. Dobrze przechowywany opłatek, i to jest ciekawe, im jest starszy, tym robi się bielszy. Po wyjęciu z formy, przez około tydzień, jest lekko żółty, ale już miesiąc później nabiera bieli.
Upieczone na długo przed Bożym Narodzeniem opłatki wkłada się do kartonów, wyłożonych białym papierem i gazetami. To sposób na odstraszenie moli spożywczych, które nie lubią zapachu farby drukarskiej.
Proces produkcyjny nie tak łatwy
Zanim jednak opłatek trafi do pudełka, przechodzi długi proces. Najpierw ciasto musi rozrobić specjalna maszyna, z której odpowiednie porcje wlewane są do maszyny piekącej. Upieczone opłatki wyjmuje się co kilkanaście sekund. Nie jest to prosta praca, jak mogłoby się wydawać, gdyż przy maszynie jest wysoka temperatura i unosi się para. Opłatek po wyjęciu jest bardzo gorący i... kruchy, dlatego nie używa się rękawiczek. Po upieczeniu opłatki trzeba rozciąć. Robi się to ręcznie i maszynowo. Boki opłatków mają tak zwane kluchy, które na ogół odcina się ręcznie.
Nie tylko dla ludzi
Opłatkiem dzielimy się nie tylko w rodzinnym gronie, ale również ze zwierzętami. Dla nich też są opłatki i to najczęściej kolorowe: różowe, żółte, niebieskie, zielone. Barwy nadaje dodana do ciasta zwykła farbka spożywcza. W niektórych regionach Polski na wsiach do tej pory nie może być Wigilii bez opłatka dla wszystkich Bożych stworzeń.
Wszystkie opłatki: i te białe, i kolorowe, po rozcięciu segreguje się do gablotek. W pierwszej składa się najwyższy gatunek, czyli opłatki bez najmniejszej plamki, kropki, ułamania rogu, kluch, czy niedopieczenia. Tę ostatnią wadę poznaje się po tym, że opłatek od spodu ma „dołki". Do następnej gabloty wędruje drugi gatunek, czyli opłatki z małymi usterkami. Potem są „braki", czyli te opłatki, które mają za dużo uszkodzeń. Jako ostatnie segreguje się te, które będą przecinane na małe. Wszystkie gatunki dzieli się na partie składające się z 60 sztuk, czyli kopy. Każdą kopę obciąża się specjalną deseczką po to, by opłatki stygnąc nie wyginały się. Takie pudełka wędrują potem do parafii, gdzie każdy może taki opłatek nabyć.
Skąd ta tradycja?
W dniu wigilii opłatek wędruje na wigilijny stół. Zwyczaj łamania cienkiego opłatka z mąki pszennej i wody pojawił się w Polsce pod koniec XVIII w. Szczególnego znaczenia nabierał w niektórych okresach historycznych, np. podczas zaborów. Opłatek wigilijny jest symbolem pojednania i przebaczenia, znakiem przyjaźni i miłości. Dzielenie się nim na początku wieczerzy wigilijnej wyraża chęć bycia razem, bo przecież ludzie skłóceni nie zasiadają do wspólnego stołu. Starożytni chrześcijanie składali podczas Mszy św. na ołtarzu chleby – eulogie. Jedne z nich używano do konsekracji, resztę poświęcano po nabożeństwie i dawano tym, którzy nie mogli przyjmować komunii św. lub odsyłano do tych, którzy nie uczestniczyli w Eucharystii. Był to rodzaj komunii duchowej. Dziś ślad tego znaku wzajemnej życzliwości i jedności pozostał w zwyczaju wysyłania opłatków z życzeniami do krewnych i przyjaciół w listach.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.