Inicjatorem uporządkowania starej nekropolii, znajdującej się w samym sercu Połuknia – w bliskim sąsiedztwie z kościołem pw. Jana Chrzciciela – był komitet wspólnoty lokalnej „Dienmedis". Urzeczywistnienie zaś od dawna pielęgnowanej idei stało się możliwe dzięki środkom pozyskanym w ramach działania „Odnowa i rozwój wsi" (program LEADER), skierowanego na wspieranie projektów inicjatyw lokalnych.
Wyraźne świadectwo
Według Aliny Rizgeliene, prezesa wspólnoty lokalnej „Dienmedis", stary cmentarz jest wyraźnym świadectwem dawnych dziejów Połuknia, o które należało zadbać.
– O uporządkowanie historycznego cmentarza najbardziej zabiegała starościna gminy Połuknie Maria Gołubowska, także Grażyna Gołubowska, wiceprezes koła ZPL w Połukniu, która okazała ogromną pomoc w przygotowaniu wniosku. Wiele osób przyczyniło się do tego, aby to przedsięwzięcie zostało zrealizowane. Od rozpoczęcia projektu do jego zakończenia minął rok. Praca na rzecz ratowania naszej przeszłości przed zapomnieniem na pewno nie będzie nadaremna. Już przychodzą tutaj uczniowie z miejscowych szkół. Zbliżają się święta, więc mam nadzieję, że połuknianie nie ominą tego zakątka i chętnie tutaj przyjdą, aby przy grobach zapalić znicze – mówi Alina Rizgeliene.
Koszty prac porządkowych łącznie wyniosły 77 777 litów. 10 proc. tej kwoty stanowiły pieniądze przyznane z budżetu samorządu rejonu trockiego.
W ramach projektu został uporządkowany teren historycznego cmentarza: przełożono ścieżki spacerowe, usunięto zbędną roślinność, zasiano trawniki, odnowiono zniszczone schody i wzmocniono pozostałości fundamentów dawnej świątyni, według pierwowzoru z zachowanych autentycznych cegieł wymurowano fragmenty cmentarnego ogrodzenia, urządzono oświetlenie. Ze środków programowych nabyto także potrzebny do doglądania cmentarza sprzęt – kosiarkę, nożyce do strzyżenia żywopłotów oraz inne niezbędne przedmioty. Wokół cmentarza zasadzono tuje, które za kilka lat będą stanowiły zawsze zielony żywopłot.
Z historii zaczerpnięte
Odwiedzających stare mogiły wita kamienna bryła stojąca tuż przy wejściu, ustawiona z okazji 310-lecia Połuknia, i widniejący na niej napis: „Wczoraj przeminęło bezpowrotnie. Jutro dopiero nastąpi. Dzisiejszy dzień uczyńmy lepszym".
Pierwsze wzmianki o Połukniu znajdujemy w dokumentach pochodzących z 10 lipca 1691 roku. Dwa lata temu Połuknie hucznie obchodziło 320. rocznicę założenia oraz 105. rocznicę parafii.
Położony na najwyższym wzniesieniu we wsi, naprzeciwko drogi prowadzącej do Rudziszek cmentarzyk, który niedużym zakolem otaczał niegdyś stojący pośrodku kościół parafialny, powstał w drugiej połowie XIX stulecia. Przez długie lata służył za miejsce wiecznego spoczynku dla księży pełniących posługę kapłańską w parafii połukniańskiej oraz mieszkańców wsi.
– Parafia połukniańska była bogata w księży. Na tym niedużym cmentarzyku jest kilka grobów kapłanów, którzy w swoim czasie tutaj pracowali. Wiara dla połuknian zawsze była czymś bardzo ważnym – stwierdza Maria Gołubowska.
Za żeliwnym ogrodzeniem napotykamy nagrobek ks. Czesława Falkowskiego, dominikanina zmarłego w Połukniu 4 listopada 1885 r. Potężny głaz z krzyżem zdobi mogiłę ks. Hugona Kostki Godeckiego, kanonika honorowego katedry mińskiej. Zmarł 19 listopada 1897 roku.
Monumentalny granitowy krzyż wznosi się na grobie Marii Emilii Wolfgang, zmarłej 5 lutego 1897 roku córki założyciela kaplicy w Połukniu Jana Fryderyka Wolfganga. Na tle opustoszałego cmentarzyka wyróżnia się umieszczona na stożkowatym cokole rzeźba anioła – nagrobek rodziny Kucewiczów: Jerzego, Władysława, Witolda i Kazimiery z Gawianowskich – fundatorów historycznych dzwonów miejscowego kościoła, które zazaginęły w czasie wojennej zawieruchy. Zabytkowa rzeźba oraz pomnik Emilii Wolfgang z inicjatywy społeczności Połuknia dwa lata temu zostały odnowione przez Czesława Połońskiego. Odnowienie pomników było jednym z punktów, wpisanych do programu jubileuszowych obchodów 320-lecia miejscowości i 105. rocznicy założenia parafii połukniańskiej pw. św. Jana Chrzciciela.
Epoka cmentarza, pomnego czasy Powstania Styczniowego, kończyła się w okresie międzywojennym. Według wspomnień urodzonego w Połukniu rodaka z Polski Bronisława Wierszyckiego, w międzywojniu na przykościelnym cmentarzyku już nie chowano zmarłych. Tragiczne dzieje kościoła w otchłani zapomnienia pogrążyły także cmentarzyk.
Piękny drewniany kościół z trzema wieżyczkami – dwiema wysokimi i jedną niską pośrodku – w których były zawieszone trzy różnej wielkości dzwony: Jan, Władysław i Kazimierz – wraz z zasadniczą częścią wsi 25 czerwca 1941 roku został spalony. W tym samym dniu z rąk niemieckiego okupanta zginął ks. Kazimierz Packiewicz, proboszcz, który przez 25 lat mieszkańców parafii połukniańskiej prowadził drogą wiary. Życzliwy i dobry dla ludzi duszpasterz spoczywa na wiejskim cmentarzu nieopodal swego poprzednika, ks. Franciszka Mackiewicza, zmarłego 2 stycznia 1916 roku, po którym przejął parafię.
Na stary cmentarzyk przykościelny został natomiast przeniesiony betonowy pomniczek, upamiętniający miejsce rozstrzału zasłużonego duszpasterza. Przez wiele lat pomnik stał w ogrodzie mieszkańców Połuknia Łukaszewiczów.
Żywe wspomnienia
Według Aliny Rizgeliene, starsze pokolenie mieszkańców Połuknia lubi wspominać dawne czasy.
– Genowefa Charewicz, nieżyjąca już mieszkanka Połuknia opowiadała, jak w czasie wojny po tym cmentarzyku jeździły niemieckie czołgi, wywracając i rujnując wszystko, co napotykały na swojej drodze. Do wspomnień nieraz sięga także mieszkanka okolicznych Dojni, mająca prawie 90 lat Władysława Hryniewicz, także Janina Andrzejewska. Są jeszcze ludzie, którzy pamiętają, jak palił się kościół, jak zastrzelono księdza Packiewicza – opowiada pani Alina.
– Rozpoczęciu prac porządkowych na starym cmentarzyku towarzyszyło pewne zaniepokojenie ludzi. Gdy zobaczono, że po terenie dawnego kościoła jeździ traktor, natychmiast zawiadomiono księdza – uśmiecha się starościna. – Musiałam tłumaczyć się, że nie mamy złych zamiarów i nie chcemy zniszczyć cmentarza. Podczas prac kilka przysypanych ziemią kamieni nagrobnych udało nam się wydobyć na powierzchnię – dodaje.
Właśnie taką odzyskaną pamiątką jest m.in. nagrobek Kajetana Waranowicza, zmarłego w 1872 roku w wieku 40 lat oraz jego żony Józefy ze Sławińskich, zmarłej w roku 1894 w wieku lat 60.
Gospodyni gminy i prezes wspólnoty lokalnej Połuknia wierzą, że projekt uporządkowania starego cmentarza nie tylko pomoże przedłużyć wiek tak ważnych pamiątek przeszłości, przyczyni się do poprawy ogólnego wizerunku wsi, ale też będzie sprzyjał pragnieniu poznawania i pielęgnowania pamięci o dziejach rodzinnej miejscowości wśród przedstawicieli młodego pokolenia połuknian.
Irena Mikulewicz
Fot. Autorka
„Rota"